Idzie mamut przez pustynię. Nagle spostrzega pędzące z naprzeciwka stado słoni. Nie zdążył usunąć się im z drogi, więc został stratowany. Wstaje z trudem, otrzepuje się i rozgoryczony mówi: – Ech, ci skinheadzi!
Jeśli będziesz tak lotny jak pszczółka, tak silny jak niedźwiedź, jeśli będziesz pracował jak koń i do domu wracał zmęczony jak pies, wtedy musisz pójść do weterynarza, bo być może stałeś się już osłem.
Przychodzi zajączek do sklepu niedźwiedzia.
– Jest chleb dwukilogramowy? – Nie, jest jednokilogramowy.
Następnego dnia sytuacja się powtarza:
– Jest chleb dwukilogramowy? – Nie, jest jednokilogramowy.
W końcu niedźwiedź postanowił upiec chleb dla zajączka. Ten przychodzi i znów pyta:
– Jest chleb dwukilogramowy?
– Jest!
– To poproszę połowę.
Zwierzęta dostały powołanie do wojska. Pierwszy na komisję poszedł niedźwiedź.
– I co? I co? – pyta go zając, gdy wyszedł.
– Mam przydział do kompanii budowlanej.
– Oj, to całkiem nieźle. Powiedz, jak to zrobiłeś, to pójdziemy tam razem.
– Pokazali mi karabin, spytali, co to jest. Ja odparłem, że nie wiem. Pokazali granat – powiedziałem, że nie wiem. Pokazali cegłę – powiedziałem: cegła. I mnie przydzielili. Wszedł zając na komisję.
– Co to jest? – pytają, pokazując karabin.
– Nie wiem!
– A co to jest? – pytają, pokazując granat.
– Nie wiem!
W tym momencie pytający schylił się pod stół po cegłę i zanim ją podniósł, zając wrzasnął:
– Cegła!
– Do kontrwywiadu!
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.