– Słuchajcie, baco, a dużo macie wełny z tych owiec?
– A z tych biołych łowiec to mom duzo wełny…
– A z tych czarnych?
– Z tych czornych to tyz mom duzo wełny…
– A ile mleka dają? – Te biołe to dajom duzo mleka…
– A czarne? – A to tyz duzo dajom…
– Baco, a czemu wy tak rozróżniacie: białe owce, czarne owce?
– A bo wicie, te biołe łowce som moje.
– A czarne? – A to tyz som moje, tyz…
Wokół samicy pływa wieloryb i narzeka: Dziesiątki organizacji ekologicznych, setki aktywistów, tysiące polityków i naukowców, dziesiątki tysięcy ludzi na manifestacjach, rządy w tylu krajach robią wszystko, by zachować nasz gatunek, a ciebie akurat boli głowa...
Baca gramoli się ulicą, dźwigając ogromny telewizor. Zaczepiają go turyści:
– Baco, którędy na Kasprowy?
– A potrzymajcie ten telewizor, to wam pokażę – wysapał góral.
Turyści przejmą ciężki sprzęt, a baca rozkłada szeroko ręce i wzdycha: A bo jo wiem?
Zimowe popołudnie. Dama wychodzi na spacer w futrze i spotyka na ulicy członków organizacji ekologicznej.
– Jak pani nie wstyd nosić futro zdarte z żywych norek?
– To nie norki, to poliestry.
– A czy pani wie, ile poliestrów musiało oddać życie, żeby pani miała futro?
Juhas widzi bacę prowadzącego duże stado owiec.
– Dokąd je prowadzicie?
– Do domu. Będę je hodował.
– Przecie nie macie obory! Gdzie będziecie je trzymać?
– W mojej izbie.
– Toż to straszny smród!
– Trudno, będą się musiały przyzwyczaić.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.