Bliski Wschód. Niepokoje w świecie arabskim rozlewają się na kolejne kraje. Zaczęło się od Tunezji i Egiptu, potem doszło do manifestacji w Omanie i Iraku, zaś krwawe starcia miały miejsce w Jemenie, Bahrajnie oraz w Libii.
Mówienie o arabskiej Wiośnie Ludów byłoby na wyrost, choć trzeba przyznać, że we wszystkich tych państwach doszło do jakiegoś przełamania lęku przed reżimem – przyznaje arabista prof. Piotr Balcerowicz. Uwagę świata przyciągnęły krwawe wydarzenia w Libii. Rządzący tym państwem od 42 lat reżim pułkownika Muammara Kadafiego do rozprawy z manifestantami wysłał najemników z zachodnioafrykańskiego Mali. Użyto broni maszynowej, rakiety przeciwlotniczej, a nawet samolotów bojowych. Po paru dniach zamieszek liczba zabitych sięgnęła setek osób. Niepokoje ogarnęły położony na zachodzie kraju stołeczny Trypolis, gdzie zapłonął gmach libijskiego parlamentu i splądrowano siedziby radia i telewizji.
Do krwawych starć doszło w Bengazi i innych miastach na wschodzie państwa, czyli w Cyrenajce. Nadchodzą też doniesienia o rozruchach w środkowej, roponośnej części kraju. Szykowany na następcę ojca 39-letni Saif al-Islam Kadafi przyznał, że Libia znajduje się w stanie „wielkiego chaosu”. Oświadczył jednak, że Libia to nie Egipt czy Tunezja i o ustąpieniu Muammara Kadafiego nie ma mowy. Młody Kadafi zapowiedział, że jego ojciec będzie walczył o władzę do końca. Niedwuznacznie wspomniał o groźbie wybuchu wojny domowej. Jednocześnie – zapewne na zasadzie kija i marchewki – ogłosił, że przedstawi wkrótce plan reform, oznaczających zniesienie niektórych ograniczeń oraz doprowadzi do podniesienia płac. Przyznał też, że podczas tłumienia zamieszek wojsko i policja „popełniły błędy”.
Kim jest Saif al-Islam Kadafi? Wykształcony w Londynie i Wiedniu, założył charytatywną fundację, wziął udział w negocjacjach mających doprowadzić do uwolnienia zakładników wziętych do niewoli przez islamskich bojowników na Filipinach, odegrał znaczącą rolę w rozwiązaniu głośnej sprawy skazania przez Libię bułgarskich pielęgniarek i palestyńskiego lekarza na karę śmierci za rzekome zarażenie kilkuset dzieci wirusem HIV. W 2003 r. opublikował nawet krytyczny raport na temat przestrzegania praw człowieka w Libii. Jak się rozwiną wypadki? – Sytuacja w Libii jest bardziej skomplikowana niż w Tunezji czy Egipcie. Mamy do czynienia z bardzo silnie zorganizowaną kliką najbliższych współpracowników Muammara Kadafiego, którzy nie są zainteresowani żadną formą rządów przejściowych – uważa dr Adam Bieniek z katedry arabistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego.
– Zamieszki w Libii są nieuniknione i pociągną za sobą jeszcze więcej ofiar śmiertelnych. Ale reżim w Libii upadnie – dodaje prezes Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego Zbigniew Pisarski.
W momencie wybuchu kryzysu w Libii przebywało ponad 500 Polaków, przy czym – w przeciwieństwie do Egiptu – nie byli to turyści, lecz osoby związane z tym krajem więzami rodzinnymi, ewentualnie pracą. I tak np. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo zdecydowało się wycofać z Libii swoich polskich pracowników, przebywających tam w związku z prowadzonymi w tym kraju z poszukiwaniami złóż ropy naftowej. Z powodu napiętej sytuacji w regionie Bliskiego Wschodu przesunięto planowany na marzec szczyt Ligi Państw Arabskich w Iraku.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - Jarosław Dudała/PAP