Jekaterynburg. Prezydent Dmitrij Miedwiediew wyraził ubolewanie, że nadal 25 proc. Rosjan jest przekonanych, że dokumenty świadczące o winie Stalina i NKWD za zbrodnię katyńską zostały sfałszowane. Ta wypowiedź miała miejsce w czasie posiedzenia Rady ds. Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego i Praw Człowieka w Jekaterynburgu.
„Jest bardzo smutne, że 26 proc., ćwierć naszego kraju, uważa wbrew dokumentom – osobiście tę teczkę wyciągałem, ze wszystkimi podpisami – że to kłamstwo; że zostało to sfałszowane, by rzucić cień na naszą ojczyznę” – powiedział Miedwiediew. „Niestety, nie zostało sfałszowane. My to wiemy. A dlaczego o tym mówię?
Oznacza to, że te prace wyjaśniające trzeba kontynuować, trzeba je prowadzić jak najaktywniej i opowiadać o tym, nawet jeśli są to nieprzyjemne stronice dla naszego kraju” – dodał. Miedwiediew odniósł się w ten sposób do wystąpienia szefa Stowarzyszenia Memoriał, Arsenija Rogińskiego, który – uzasadniając potrzebę utworzenia bazy danych o ofiarach represji politycznych – powołał się na przykład z dokumentami Biura Politycznego KC WKP(b) dotyczącymi zbrodni katyńskiej, które w kwietniu 2010 roku na polecenie prezydenta na swojej stronie internetowej opublikowała Federalna Służba Archiwalna (Rosarchiw).
„Pięć kartek! I 4 mln wejść! – mówił Rogiński. Zastanówcie się! One wywróciły świadomość ludzi. 53 proc. uważało, że to Niemcy. Przeczytali, obejrzeli film (chodzi o „Katyń” Andrzeja Wajdy) i zostało 26 proc. W ciągu dwóch tygodni!” – argumentował. W tym kontekście wypada jednak dodać, że nadal zbrodnia katyńska nie jest opisana w rosyjskich podręcznikach szkolnych, nie zostały odtajnione dalsze dokumenty w tej sprawie, a w debacie publicznej w Rosji ciągle słychać głosy historyków i polityków fałszujących historię.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - ag/pap