Kto się nudzi w Davos?

Davos to niewielka mieścina w Szwajcarii, w której raz do roku odbywa się Światowe Forum Ekonomiczne – spotkanie najbogatszych ludzi świata z politykami. Właśnie skończyło się kolejne, 41. Spotkania w Davos różnią się od wielu podobnych tym, że są w zasadzie zamknięte. Miejscowość na kilka dni w roku przypomina raczej więzienie czy twierdzę. Atmosfera ma być luźna, a rozmowy nieoficjalne. Do tego stopnia, że uczestnicy forum nie mogą ze sobą zabierać tłumaczy. Jak ktoś nie zna języka – może ewentualnie poczytać gazetę.

Światowe Forum Ekonomiczne (World Economic Forum) to także szwajcarska fundacja. Całkiem dobrze prosperująca. Za możliwość uczestniczenia w spotkaniach trzeba bowiem sporo zapłacić. Roczny koszt członkostwa w organizacji Światowe Forum wynosi w złotówkach przynajmniej 150 tysięcy. Bilet wstępu na forum kosztuje niecałe 60 tys. złotych.

Za tyle można ewentualnie posłuchać. Ktoś, kto chce uczestniczyć w mniej oficjalnych rozmowach pomiędzy liderami, musi zapłacić za specjalny rodzaj zaproszenia, który kosztuje nawet 150 tys. franków szwajcarskich, czyli około 450 tys. złotych. To ceny wstępów. Do tego trzeba doliczyć np. zakwaterowanie całej delegacji, które też może kosztować kilkaset tysięcy złotych. No i przelot. Czy warto takie pieniądze wydawać?

Tak, o ile okazja do porozmawiania z najważniejszymi w świecie polityki i biznesu zostanie dobrze wykorzystana. Czy tak było – trudno powiedzieć, bo rozmowy w Davos są nieoficjalne. Nie ma z nich stenogramów czy raportów. Forum w Davos trwało kilka dni, a tylko w czasie jednego z nich członkowie polskiej delegacji uczestniczyli w kilkunastu różnych spotkaniach i panelach. Chyba się nie nudzili. I pozostaje jeszcze tylko wyjaśnić jak ma wyglądać „impreza”, by nie nudził się na niej prezydencki minister Sławomir Nowak.