Kilka dni temu opublikowany został raport Banku Światowego, w którym konkurencyjność Polski oceniona została nie najlepiej.
Miło więc się dowiedzieć, że jest coś, w czym jesteśmy najlepsi na świecie. Otóż polskie służby specjalne są liderami w inwigilacji obywateli. W zeszłym roku ponad milion razy sprawdzały nasze billingi! Statystycznie wychodzi, że służby interesowały się 27,5 na 1000 dorosłych mieszkańców! Drugi kraj w tej klasyfikacji – Czechy – tylko 10 na 1000. „Najsłabiej” wypadli Niemcy – tylko 0,2 na 1000 mieszkańców. Choć nie mamy wolności dla przedsiębiorców, to mamy wolność dla służb, które są podłączone do baz danych operatorów telekomunikacyjnych i na ich koszt – czyli na koszt abonentów – mogą pobierać informacje, jakie chcą i kiedy chcą bez podania powodu i pytania kogokolwiek o zgodę. Dobrze przynajmniej, że inwigilowali paru dziennikarzy, bo teraz pisze się o tych działaniach już nie tylko w blogosferze.
Projekt nowelizacji kodeksu postępowania karnego i ustaw dotyczących służb specjalnych, które mają prawo stosowania podsłuchów, powstał w konsultacji z tymi służbami! A już starożytni Rzymianie mówili, że nikt nie może być sędzią w swojej sprawie. Konsultantem również. Gdy niejaki „Rysiek” udzielał konsultacji w sprawie ustawy hazardowej, to służby podniosły larum. Czy jest jakaś logiczna różnica między tym, że ci, którzy podsłuchują „konsultują” ustawy o podsłuchach, a tym, że ci, którzy prowadzą biznes hazardowy, „konsultują” ustawy o hazardzie?
Nie uwzględniono przy tym uwag przygotowanych przez działającą przy Ministrze Sprawiedliwości Komisję Kodyfikacyjną Prawa Karnego, której przewodniczy prof. Andrzej Zoll. Komisja zwracała m.in. uwagę na to, że pominięcie sprawy podsłuchanych rozmów obrońców z klientami daje możliwość zapoznawania się z nimi przez prokuraturę, co może naruszać prawo do obrony. W opinii Komisji jest też zawarta wielce ciekawa uwaga, że w projekcie „dają znać o sobie interesy resortowe”. Dodajmy, że chodzi o „resorty” , które były tak zajęte podsłuchiwaniem, że nie zauważyły, że im zaginął szyfrant sierżant Zielonka.
Państwo jest silne siłą swoich obywateli, a nie służb specjalnych. Państwo, którego obywatele nie szanują, nie stanie się państwem silnym przez to, że przyzna służbom specjalnym szczególne uprawnienia do inwigilacji obywateli i wyposaży je w odpowiedni do tego sprzęt. A w słabym państwie prędzej czy później służby specjalne użyją praw i sprzętu przeciwko obywatelom – również przeciwko politykom, od których je otrzymały. We Włoszech służby muszą prosić o dane od teleoperatorów za pośrednictwem sądu. W Czechach policja musi prosić o zgodę sąd i wykazać, że podejrzewa „poważne przestępstwo”. Na dostęp do danych internetowych MI5 potrzebuje zgody ministerstwa spraw wewnętrznych. Ale przecież taki Bond nie umywa się do Tomka. Agenta Tomka.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - Robert Gwiazdowski, prawnik i ekonomista, prezydent Centrum im. Adama Smitha (komentarz)