Warszawa. Kilka tysięcy ludzi z całej Polski wzięło udział w kongresie zorganizowanym przez posła Janusza Palikota, który zainicjował Ruch Poparcia Palikota. Jednocześnie zapowiedział, że 6 grudnia odejdzie z Platformy i złoży mandat poselski.
Na kongresie przedstawił 15 postulatów programowych swojego Ruchu. Opowiada się m.in. za usunięciem religii ze szkół, prawem kobiet do aborcji, darmową antykoncepcją, refundowaniem in vitro, wprowadzeniem edukacji seksualnej w szkołach, likwidacją Kościelnej Komisji Majątkowej i zniesieniem Funduszu Kościelnego, a także za rejestracją związków partnerskich, hetero- i homoseksualnych, oraz odsunięciem duchowieństwa od udziału w uroczystościach państwowych. Zapowiedział, że będzie dążył do odzyskania państwa polskiego, które jest „okupowane przez Kościół”.
Palikot jest politykiem cynicznym, ale nie głupcem. Wie doskonale, że praktycznie żaden z wysuwanych przez niego postulatów, dotyczących relacji między Kościołem a państwem, nie jest możliwy do realizacji. Co więcej, gdyby komuś udało się je zrealizować, przyniosłoby to wymierne straty społeczeństwu i państwu, a nie Kościołowi, który w przeszłości miewał bardziej poważnych przeciwników niż poseł z Biłgoraja. Jeśli Palikot stworzy ugrupowanie polityczne, skupi wokół siebie część elektoratu Platformy i SLD.
Z pewnością zaostrzy ton debaty wokół relacji Kościół–państwo, ale to także paradoksalnie szansa dla poważnych polityków, aby wyraźnie w tej kwestii się dzisiaj określić. Strona kościelna powinna uważać, aby niezręcznymi posunięciami nie przysparzać mu zwolenników. Resztę pozostawiłbym czasowi, który w przeszłości przemielił już wiele podobnych ruchów i postaci.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - Andrzej Grajewski