USA. Sąd apelacyjny w Waszyngtonie uznał, że referendum obywatelskie w sprawie uznania związków homoseksualnych za legalne małżeństwo nie może się odbyć, gdyż jego rezultat mógłby naruszyć prawa człowieka.
W marcu br. władze amerykańskiej stolicy przyznały związkom homoseksualnym te same prawa co normalnym małżeństwom. Inicjatorami referendum byli miejscowi duchowni i przedstawiciele różnych organizacji chrześcijańskich.
Są oni przekonani, że w demokratycznym głosowaniu większość mieszkańców stołecznego Dystryktu Kolumbia sprzeciwiałaby się legalizacji związków jednopłciowych. We wszystkich stanach USA, gdzie odbyło się podobne referendum, obywatele wypowiedzieli się przeciw tego typu związkom. Takie referenda miały miejsce w 31 stanach.
Jednak sędziowie w Waszyngtonie (5 za, 4 przeciw) uznali, że wypowiadanie się w tej sprawie mogłoby naruszyć prawa gejów i lesbijek. To niebezpieczny precedens. Sąd opowiedział się za ograniczeniem demokracji, odbierając obywatelom prawo głosu w tak ważnej sprawie.
W demokracji decyduje większość, prawa uchwalają władze ustawodawcze, a nie sądy. Ale, jak widać, istnieją mniejszości, które przy pomocy sądów mogą narzucić swoją wolę większości. Pytanie tylko, czy to jest jeszcze demokracja czy już gejokracja?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - tj/KAI