O tym, jak polski Sejm uderza w autorytet rodziców i więzi rodzinne, mówi Karolina Elbanowska
Przemysław Kucharczak: Już 43 tysiące podpisów zebraliście na stronie www.rzecznikrodzicow.pl, przeciw ustawie o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Rodzice protestowali przed Sejmem, sprzeciw zgłosił też Episkopat, a Sejm i tak przyjął nowelizację. Jakie to może mieć konsekwencje dla rodzin?
Karolina Elbanowska: – Zbliżamy się wielkimi krokami do modelu szwedzkiego i brytyjskiego. W Wielkiej Brytanii niemal codziennie w gazetach są opisywane historie ludzi, którzy uciekają z kraju, żeby móc uratować swoją rodzinę.
Dlaczego uciekają?
– Bo grozi im odebranie dzieci.
Z jakiego powodu?
– W wielu krajach już klaps dany dziecku jest równoznaczny z patologią i przemocą w rodzinie. Dotyka to często cudzoziemców, którzy nie znają dokładnie prawa. W przyjętej przez polski Sejm ustawie bardzo groźne jest to, że nie dotyczy ona wyłącznie promila rodzin, w których rzeczywiście występuje patologia. Wyroki skazujące za przemoc domową dotyczą mniej niż jednego procenta rodzin. To są oficjalne dane z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Natomiast w uzasadnieniu do nowej ustawy jest mowa już o 50 proc. rodzin, w których dochodzi do przemocy. Wszystkie deklaracje zwolenników nowelizacji, że projekt dotyczy tylko i wyłącznie patologii, że normalne rodziny nie mają się czego obawiać – są z gruntu nieprawdziwe. Ustawa, którą każdy może przeczytać na stronie internetowej Sejmu, zakłada, że przemoc jest zjawiskiem powszechnym i będzie zwalczana powszechnie.
Do czego to będzie prowadzić?
– O kolejnych krokach, mówiła pani poseł Iwona Guzowska, jedna z promotorek ustawy. Stwierdziła, że nowe prawo nie zadziała skutecznie bez testów, robionych każdemu dziecku w szkole. I to testów dotyczących nie tylko przemocy fizycznej, ale i psychicznej, co może być rozumiane bardzo dowolnie. Za tą ustawą stopniowo wprowadzane będą rozwiązania, których nawet nie zauważymy. Państwo, za pomocą różnych struktur będzie sprawdzać czy rodzice nie popełniają błędów wychowawczych, czy dziecko nie jest ograniczane, zawstydzane, albo krytykowane. To wszystko jest w materiałach do ustawy. Nie trzeba się nawet bawić w domysły jak to będzie działać. Podobne prawo funkcjonuje przecież już od lat w wielu krajach europejskich, prowadząc do rozpadu więzi rodzinnych.
Niektórzy obawiają się, że ustawa będzie zachęcać młodzież w okresie buntu do donosów na własnych rodziców.
– Tak, słyszeliśmy już nawet, że pewien nastolatek zapowiedział matce: „no niech tylko ta ustawa wejdzie w życie, to ja ci dam popalić”. Ta nowelizacja otwiera drogę do nadużyć, tam gdzie są konflikty między małżonkami czy do wykorzystywania prawa przeciwko autorytetowi rodziców.
Czy będziecie nadal protestować?
– Jesteśmy zdumieni, że ustawa została tak szybko poddana pod głosowanie. W kwietniu planowaliśmy kolejne działania, aby pokazać, że nie ma zgody społecznej na tak daleką ingerencję państwa w życie obywateli. I wtedy doszło do katastrofy w Smoleńsku. Stwierdziliśmy, że wobec tak poważnego wydarzenia, również wobec śmierci ważnych uczestników debaty z obu stron, poseł Izabeli Jarugi-Nowackiej i rzecznika praw obywatelskich Janusza Kochanowskiego, można tylko odłożyć temat na później. Wraz z Joanną Krupską, prezesem Związku Dużych Rodzin 3+, napisaliśmy list do Marszałka Sejmu z prośbą o przełożenie głosowania nad ustawą budzącą tak wielkie kontrowersje, na czas po wyborach prezydenckich, kiedy możliwa będzie dalsza debata. Nie dostaliśmy nawet odpowiedzi.
* Wraz z mężem Tomaszem działa w Stowarzyszeniu Rzecznik Praw Rodziców. W najbliższym czasie spodziewa się piątego dziecka.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
(obraz) |
Fakty i opinie - mówi Karolina Elbanowska