Z czego może wynikać chęć wypełnienia testamentu bliskiej osoby? Zawsze wydawało mi się, że z miłości i szacunku, jednak Władysław Bartoszewski uświadomił mi, że jest inaczej.
Były szef MSZ nazwał taką postawę „nekrofilią”, czym przebił nawet panów Wojewódzkiego i Figurskiego, rapujących na antenie jednej z rozgłośni: „Jarek, Jarek, po trupach do celu, każdy chce leżeć na Wawelu”. Po dwóch celebrytach od siedmiu boleści trudno się spodziewać czegoś mądrzejszego.
Także Kazimierz Kutz, mówiący o duchu „mauzoleum Lenina” i „manierach Mao Tse-tunga” w kontekście ostatnich wystąpień Jarosława Kaczyńskiego, nie zaskakuje aż tak bardzo – wszak podobne świadectwa wrażliwości dawał już wielokrotnie.
Ale kiedy zasłużony polityk, członek honorowy komitetu kandydata na Prezydenta RP, dołącza do tego chóru, trzeba bić na alarm. Powiedzmy sobie jasno: „autorytet”, który nie umie uszanować czyjejś żałoby, a w każdym jej przejawie upatruje „manipulowania dla osobistych korzyści zgonem swoich bliskich”, przestaje być autorytetem.
Oczywiście, ci, których drażni czerń w kampanii wyborczej, mogą założyć różowe okulary i szczerzyć zęby, jak gdyby nigdy nic. Być może dla nich 10 kwietnia nic się nie stało. Ale są tu tacy, dla których się stało. Naprawdę. I ze względu na nich, proszę, Panie Profesorze, niech Pan uważa na słowa.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - Szymon Babuchowski (komentarz)