Wrocław. Genialny konstruktor Jacek Karpiński, twórca minikomputera K-202, zmarł 21 lutego w wieku 83 lat.
Z peemem w dłoni brawurowo zdobywał z Szarymi Szeregami m.in. niemiecką strażnicę w Sieczychach nad Bugiem; był przy śmierci słynnego „Zośki”, dowódcy walczących harcerzy. Przyjacielem Jacka z drużyny był Krzysztof K. Baczyński. Od pierwszej nocy powstania, przez 65 lat i pół roku, Karpiński żył z pociskiem w kręgosłupie.
Po wojnie komuniści szykanowali go za przeszłość w AK. Karierę naukową mógł zacząć dopiero po 1956 r. Budował nowatorskie maszyny liczące. Najsłynniejszą był minikomputer K-202. Gdy z jego projektem zapoznała się komisja partyjnych naukowców, orzekła, że to nie może działać. Bo gdyby było technologicznie możliwe upchnięcie komputera w tak małej, mieszczącej się na stole skrzynce, Amerykanie już dawno by to zrobili. Uparty Karpiński zbudował jednak pierwszych trzydzieści K-202.
Pracowały z szybkością miliona operacji na sekundę, czyli szybciej niż pecety 10 lat później. Miały 150 kilobajtów pamięci, podczas gdy wielkie jak szafy komputery Odra-1204 tylko 48 kilobajtów. K-202 był też wielokrotnie tańszy. A jednak komuniści zamknęli ten projekt. Karpiński w proteście zajął się rolnictwem. Dlaczego? W 1980 r. wyjaśnił do kamery: „bo wolę mieć do czynienia z prawdziwymi świniami”. W wolnej Polsce Jacek Karpiński czuł się oszukany przez bank. Po nieudanej inwestycji, oddawał kredyt z emerytury, mieszkał w ciasnej kawalerce.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - prze