Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego. Mt 16,16
Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: «Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?» A oni odpowiedzieli: «Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków».
Jezus zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?»
Odpowiedział Szymon Piotr: «Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego».
Na to Jezus mu rzekł: «Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr, czyli Opoka, i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie».
Wtedy surowo zabronił uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem.
Odtąd zaczął Jezus Chrystus wskazywać swoim uczniom na to, że musi udać się do Jerozolimy i wiele wycierpieć od starszych i arcykapłanów oraz uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie.
A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: «Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie». Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: «Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku».
Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl
Ewangelia z komentarzem. Największym wrogiem są własne myśliTy jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego.
Mt 16,16
Święty pustelnik Antoni powtarzał: „Panie, chcę się zbawić, ale moje myśli mi przeszkadzają”. Na swojej drodze odosobnienia szybko zauważył, że największym jego wrogiem stają się jego własne myśli. Karmić się tym, co pochodzi od Boga, i temu poddać swoje życie. Potrzeba tu pokory i wrażliwego słuchu serca. Granica między tym, co Boże, a tym, co moje, często bywa cienka i niezauważalna. Łatwo ją przekroczyć lub przeoczyć. Jak rozdźwięk w Piotrowych zdaniach: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego” i „Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie”.
ks. Tomasz Koryciorz