Warszawa. Co ukrywa Wanda Nowicka? Czołowa działaczka feministyczna nie zgodziła się na odtajnienie procesu, jaki wytoczyła publicystce Joannie Najfeld za ujawnienie związków kierowanej przez nią Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny z biznesem aborcyjno-antykoncepcyjnym.
Publiczność, która zjawiła się 13 stycznia w warszawskim sądzie rejonowym, przeżyła zawód. Zgromadzeni zostali wyproszeni z sali, ponieważ Wanda Nowicka nie zgodziła się prowadzenie rozprawy w trybie jawnym. Joanna Najfeld sprawę komentuje następująco: „Wanda Nowicka wyraźnie ucieka przed przejrzystością.
Co ma do ukrycia? Wytoczyła przeciw mnie proces karny, bo publicznie mówiłam na temat związków finansowych organizacji feministycznych z międzynarodową aborcyjno-antykoncepcyjną machiną biznesową. Czy samej Nowickiej nie powinno zależeć na jawności, żeby mogła publicznie zdementować słowa, które nazywa niesłusznymi i krzywdzącymi jej reputację? Wanda Nowicka twierdzi, że nie ma nic do ukrycia.
Skąd więc niechęć do transparencji? Ja chciałam, żeby proces toczył się przy otwartych drzwiach. Uważam, że społeczeństwo ma prawo powiedzieć »sprawdzam« wobec osoby publicznej i poznać fakty, które uda się ustalić w procedurze sądowej. Wiem też, że nie popełniłam żadnego przestępstwa i nie boję się dowodzić swojej niewinności przed opinią publiczną. A z tego, co widzę, druga strona dąży do skazania mnie skrycie”.
Szefowa Federacji założyła sprawę karną red. Najfeld za stwierdzenie w programie TVN24, że organizacja pani Nowickiej jest częścią międzynarodowego koncernu providerów aborcji i antykoncepcji. Mimo prób porozumienia, do pojednania między stronami nie doszło, więc sąd rozpoczął sprawę karną. Publicystce grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo dwóch lat więzienia. Następna rozprawa odbędzie się 23 lutego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - bł