Z cyklu: co warto obejrzeć?
Najnowszy film braci Russo jest całkiem niezłym thrillerem. Choć osobom, które nie przepadają za strzelaniną i przemocą nie polecam.
Court Gentry (Ryan Gosling), zwany Szóstką, zostaje tzw. gray manem, czyli w sumie takim agentem CIA, ale od brudnej roboty. Wcześniej siedział w więzieniu, z którego wyciągnął go agent Fitzroy, który stwierdził, że ta praca będzie dla Gentry'ego drugą szansą.
Podczas jednej akcji nie wszystko idzie zgodnie z planem. Osoba, którą Court ma zlikwidować, okazuje się być również byłym agentem CIA z oddziału Sierra, w którym pracuje Szóstka. Tuż przed śmiercią Czwórka daje Courtowi naszyjnik, w którym ukryte są kompromitujące dane na temat agencji.
Nie przekazując ich szefowi, Court ściąga na siebie kłopoty. Llyod Hansen (Chris Evans, do tej pory chyba nie był kojarzony z rolami socjopatów) wyznacza nagrodę za ujęcie Szóstki, a przy okazji nie cofnie się przed niczym, by go dopaść.
W filmie jest kilka zwrotów akcji. Do tego mamy pewne retrospekcje, dzięki którym dowiadujemy się trochę więcej o Szóstce czy Fitzroyu.
Na uwagę na pewno zasługują ujęcia. Chyba nie spotkałam się jeszcze z tak ciekawym operowaniem kamery.
Film dla fanów braci Russo, Goslinga, Evansa czy po prostu thrillerów.
GRAY MAN | Oficjalny zwiastun | NetflixMG