Serbia. W niedzielę zmarł zwierzchnik Kościoła prawosławnego w Serbii, patriarcha Paweł I (na zdjęciu), arcybiskup Peciu w Kosowie.
Był jedną z najwybitniejszych postaci serbskiego prawosławia, już za życia stał się niemal legendą. Znany był z niezwykłej skromności i prostoty w codziennym życiu. Gdy jeszcze był w pełni sił, najczęściej chodził pieszo ulicami Belgradu, a jego drobna, lekko przygarbiona postać była stałym elementem stolicy Serbii. Według mediów, został on patriarchą, gdyż jako jedyny ze zgłoszonych kandydatów nie zabiegał o wybór. Jego posługa przypadła na trudny okres w dziejach Kościoła serbskiego i ówczesnej Jugosławii.
Był przeciwny siłowemu rozwiązaniu kryzysu, wielokrotnie nawoływał zwaśnione strony, w tym także swych rodaków, do pojednania. W tym celu kilkakrotnie spotykał się m.in. z katolickim arcybiskupem Zagrzebia kard. Franjo Kuhariciem. Za opór wobec polityki ówczesnego przywódcy serbskiego Slobodana Miloševicia ostro krytykowali go nacjonaliści serbscy. Nawet niektórzy biskupi żądali jego ustąpienia, zwłaszcza wtedy, gdy poparł pokojowe porozumienie z Dayton z grudnia 1995 r., kończące blisko trzyletnią wojnę w Bośni i Hercegowinie.
Wybór nowego patriarchy może doprowadzić do kolejnych niepokojów w Serbii i Kosowie. Według tradycji, każdy kolejny patriarcha obejmuje tron w Peciu, leżącym w Kosowie. Ponieważ Kosowo ogłosiło jednostronnie niepodległość, nowy patriarcha będzie musiał wylegitymować się na granicy w drodze do Peciu. To tak, jakby polski prymas, w drodze z Warszawy do Gniezna, musiał pokazać paszport.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
jck/KAI