Warszawa. Mówili o nim „polski Mari”. Przez kilkadziesiąt lat fotografował polski Kościół. Pozostały po nim miliony zdjęć. Robił je z pasją i klasą. Denerwowało go niechlujstwo i… brudne dżinsy u młodych fotoreporterów.
I to, że w pogoni za „newsowym” zdjęciem gotowi są wejść do prezbiterium, nawet gdy trwa Podniesienie... Sam do pracy przychodził zawsze nienagannie ubrany. Przejechał za Ojcem Świętym Janem Pawłem II tysiące kilometrów: sfotografował wszystkie pielgrzymki w Polsce, dziesiątki zagranicznych. W sumie 68 razy był z Papieżem. Zawsze z aparatem, zawsze skupiony i poważny.
Fotografował przecież sacrum… W Polsce zajmował się dokumentacją fotograficzną dwóch prymasów: Stefana Wyszyńskiego i Józefa Glempa. Robił też zdjęcia dla abp. Kazimierza Nycza. Wydał wiele albumów, był współpracownikiem wielu pism, w tym „Gościa Niedzielnego”. – Sprawiło mi niewątpliwie wielką satysfakcję, gdy zostałem przyjęty do grona Związku Polskich Artystów Fotografików.
Przyznam jednak, że nie czułem się nigdy ani fotografem, ani artystą, a wyraz „fotografik” łączy te dwa pojęcia. Ja jednak zawsze traktowałem siebie jako dokumentalistę rejestrującego życie Kościoła w Polsce. A w momencie, kiedy Polak został wybrany na Stolicę Piotrową, stałem się nolens volens także dokumentalistą Kościoła na świecie – mówił o sobie i swej pracy. Zmarł 4 września w Otwocku pod Warszawą. Miał 68 lat.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agata Puścikowska