Myślę, że gdybym żył w starożytności, lubiłbym szkołę perypatetyków. Ich zwyczaj prowadzenia wykładów i dysput podczas przechadzek bardzo by mi odpowiadał.
Z tego też powodu lubię piesze pielgrzymki. Czas wędrówki nigdy nie jest czasem straconym. Nawet jeśli nie jest wypełniony modlitwą, daje okazję spotkać się ze swoimi myślami albo z ludźmi.
Takimi jawią mi się coroczne pielgrzymki mężczyzn do Piekar Śląskich. Nie chodzi tylko o modlitwę – ta w każdym czasie i miejscu jest możliwa. Wygłaszanych przemówień mógłbym równie dobrze posłuchać w radiu czy przeczytać je w Internecie. Udział w pielgrzymce daje możliwość umocnienia wiary widokiem ludzi o podobnym systemie wartości. Stwarza też okazję do spotkania i rozmowy z ludźmi, kiedyś bardzo bliskimi, których dziś widuję rzadko. Właśnie podczas pielgrzymki.
Myślę, ze ten aspekt pielgrzymek bywa lekceważony. Niesłusznie. W świecie coraz nowych idei, prądów umysłowych czy mód spotkanie z ludźmi, z którymi niegdyś wykuwało się swój światopogląd, jest okazją powrotu do źródeł: do odkrycia, że nie zgadzając się na nowinki, wcale się nie zwariowało. To też szansa zapytania o to, co w perspektywie upływającego czasu naprawdę istotne.
Niebo jest wspólnotą z Bogiem i świętymi. Spotkanie z przyjaciółmi na pielgrzymkowej Eucharystii jest jego przedsmakiem. I to tym bardziej, im więcej przyjaciół przeszło już do wieczności…
Czytaj codzienne komentarze w portalu wiara.pl
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Macura, redaktor naczelny portalu wiara.pl