Chanty-Mansyjsk. Bez konkretnych rezultatów zakończyło się spotkanie na Syberii prezydenta Rosji D. Miedwiediewa z delegacją Unii Europejskiej, reprezentowaną m.in. przez J. Janša, premiera Słowenii, która w tym półroczu sprawuje przewodnictwo w Unii, José Manuela Barroso, przewodniczącego Komisji Europejskiej, i J. Solanę, szefa unijnej dyplomacji.
W trakcie spotkania omawiano problemy, które dzielą obu partnerów, a zwłaszcza kwestie dotyczące bezpieczeństwa energetycznego, ale także sprawę pobierania od unijnych przewoźników opłaty za przeloty nad Syberią oraz stosowanie dyskryminacyjnych stawek za przewozy w Rosji towarów koleją. Od uregulowania tych problemów Unia warunkuje swoje poparcie dla przystąpienia Rosji do Światowej Organizacji Handlu, a od tego z kolei zależeć będzie ewentualne utworzenie strefy wolnego handlu między Rosją i Unią.
Rosja nie chce się zgodzić na dopuszczenie zachodnich koncernów do udziałów w przedsiębiorstwach zajmujących się wydobyciem i transportem surowców energetycznych oraz zastosować przejrzystych reguł w tranzycie surowców energetycznych na Zachód. Traktuje swoje surowce jako ważny instrument gospodarczy i polityczny w relacjach z Zachodem i krajami tranzytowymi, m.in. Ukrainą i Białorusią, dlatego chce zachować całkowity monopol w sektorze energetycznym.
Moskwa wolałaby, aby umowa z Unią była ogólnikowa, a kwestie szczegółowe były negocjowane z poszczególnymi krajami członkowskimi w myśl zasady dziel i rządź. Z kolei Unia chciałaby wynegocjować konkretny dokument, dający podstawy prawne dla działań europejskich koncernów oraz umożliwiający prowadzenie wspólnej unijnej polityki wschodniej. Po raz pierwszy w roli gospodarza spotkania wystąpił prezydent Miedwiediew. Był miły, więcej się uśmiechał ani-żeli jego poprzednik, ale prezentował identyczne jak Putin twarde stanowisko we wszystkich kluczowych sprawach.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - oprac. Andrzej Grajewski