Moskwa-Tbilisi. Spór o status dwóch kaukaskich regionów - Abchazji i Południowej Osetii - które w początku lat 90. oderwały się od Gruzji, doprowadził do zaostrzenia relacji między Moskwą a Tbilisi.
Secesja była możliwa dzięki wsparciu politycznemu i militarnemu Rosji. Władze Gruzji i społeczność międzynarodowa nigdy nie uznały suwerenności obu państewek. Oficjalnie nie czyniła tego także Rosja, ale w połowie kwietnia br. prezydent Putin zalecił nawiązanie stosunków dyplomatycznych z rządami obu separatystycznych republik.
Doszło do wzrostu napięcia między Moskwą a Tbilisi oraz kilku incydentów, m.in. zestrzelony został gruziński bezzałogowy samolot rozpoznawczy. W tej sytuacji prezydent Gruzji Michaił Saakaszwili zaapelował do krajów NATO o wsparcie. Alarmował, że Rosja ma wrogie plany wobec jego państwa. Rozmawiał także z prezydentem RP Lechem Kaczyńskim, który wysłał do Tbilisi swoich ministrów Roberta Drabę i Michała Kamińskiego.
Na miejscu spotkali się z prezydentem Gruzji, choć do Tbilisi musieli lecieć okrężną drogą, gdyż władze rosyjskie nie zezwoliły rządowemu samolotowi na przelot nad terytorium Rosji. Na szczycie NATO w Bukareszcie zapewniono Gruzję, że będzie mogła się ubiegać o członkostwo pod warunkiem, że rozwiąże swe problemy wewnętrzne. Teraz Rosja demonstruje, że bez jej udziału normalizacji w Gruzji nie będzie, a więc także perspektywa członkostwa dla Tbilisi się odsuwa. Jeszcze bardziej zasmucające jest to, że tylko prezydent Kaczyński wykonał gest wobec Gruzinów, wysyłając tam swoich urzędników.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
oprac. ag