Był taki czas w XIX wieku, że w Babiej Górze mieszkały same kobiety. Dzisiaj również wszystko ku temu zmierza.
Babia Góra, wioska na Podlasiu, jak czterolistna koniczyna: gdy ją już znajdziesz, uwierzyć nie możesz, że jednak istnieje. To chyba jedyne miejsce przy wschodniej granicy Schengen, gdzie tak blisko schodzą się światy: baśń z faktem, teraźniejszość z przeszłością… Czternastoletnia Marta Łuksza pewnie marzy o butach od Prady, a ponadosiemdziesięcioletni Paweł Zubrycki o trzewikach z lipy. Marta stąd wyjedzie, eleganckie buty kupi, Paweł zostanie i do końca żywota będzie strugał w pamięci te swoje trzewiki. Marta cieszy się, że wieś ma wreszcie asfalt, że prawie o każdej porze roku wyjechać można w kierunku Białegostoku. Paweł tęskni za czasami, kiedy wokół Babiej Góry same bagna stały, a jak ktoś chciał wyruszyć w wielki świat, to szedł w kierunku Białorusi, czyli jakieś 2 km stąd.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Wójcik, zdjęcia Jakub Szymczuk