To mądre malarstwo. Nawet pozornie zwykła scenka rodzajowa w podtekście często zawiera ważną myśl o Bogu, o ludzkim losie, o pochwale dobra i potępieniu zła …
W Polsce rzadko ma- my okazję oglądać tak dobrą wystawę obrazów. Do końca grudnia w warszawskim Muzeum Narodowym czynna jest ekspozycja „Złoty wiek malarstwa flamandzkiego”. Składają się na nią 83 dzieła mistrzów, tworzących w południowej, katolickiej części dawnych Niderlandów w okresie największego rozkwitu tamtejszej sztuki – w siedemnastym stuleciu. Większość obrazów pochodzi z polskich zbiorów, 21 wypożyczono z muzeów zagranicznych: osiemnaście z Wiednia, a trzy z Kassel.
Malarz książąt i książę malarzy
Zwracają uwagę przede wszystkim trzy wielkie nazwiska: Rubens, van Dyck i Jordaens. Ale na wystawie wcale nie mamy wrażenia, że ich dzieła się wyróżniają. Równie wspaniałe wydają się obrazy artystów, których nazwiska znane są tylko specjalistom. – To kwestia, jakbyśmy to dziś powiedzieli, marketingu – śmieje się Hanna Benesz, komisarz wystawy. – Rubensa dzisiaj wszyscy znają, bo już za życia był słynny. Nazywano go malarzem książąt i księciem malarzy. Pracował na dworach monarchów, był jednocześnie dyplomatą, znał kilkanaście języków. Jednym słowem, umiał się „dobrze sprzedać”. Inni, często równie zdolni, pozostawali w cieniu. I są w tym cieniu do dzisiaj, często niezasłużenie.
Rubens, jak wszyscy sławni malarze, miał tak wiele zamówień, że w większości realizowali je uczniowie. Mistrz malował czasem tylko niewielki fragment. W Muzeum Narodowym możemy jednak podziwiać również dzieła, które w całości wyszły spod jego pędzla, a także spod pędzla van Dycka i Jordaensa. – Niech pan spojrzy, ile treści kryje się w „Świętej Rodzinie z małym świętym Janem i jego rodzicami” Jordaensa. Pozornie to zwykłe rodzinne spotkanie. Ale jak przyjrzymy się uważnie, widzimy, że tylko rodzice Jana (z prawej strony obrazu) są radośni i beztroscy. Twarz św. Józefa jest pełna niepokoju. A na co patrzy Maryja? Na baranka paschalnego stojącego pod nóżkami św. Jana Chrzciciela. To zapowiedź męki Jej Syna. Dlatego jest taka zamyślona i melancholijna – opowiada Hanna Benesz.
Chrystus żywy w martwej naturze
Obrazy zostały podzielone na siedem działów, z których tylko pierwszy obejmuje tzw. storie – poważne opowieści biblijne lub mitologiczne, z których zawsze płynie jakiś morał. W XVII-wiecznym malarstwie treści religijne i moralne mogły jednak pojawić się wszędzie, nawet w martwych naturach.
Niektórzy zwiedzający wystawę wydają się zaskoczeni obrazem De Heema „Girlanda kwiatowa z kielichem eucharystycznym”. – Czemu kielich z hostią został przedstawiony w otoczeniu owoców i kłosów zboża? – pytają.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Leszek Śliwa