Zegar astronomiczny złożony z 90 tys. części! Nie jest możliwe, żeby tak skomplikowane urządzenie działało, toteż faktycznie zegar stoi.
Przeżyłem na własnej skórze to, o czym piszą czasem gazety, a telewizje pokazują. Grupki zdesperowanych ludzi, którzy nie mogą nijak wrócić do domu. Bo biuro podróży zbankrutowało, bo linia lotnicza zawiodła, bo – żeby zacytować klasyczną już wypowiedź – coś tam, coś tam. Mnie się to akurat przydarzyło w związku z moim powrotem z Francji.
Wracałem z Paryża/Beauvais, tak naprawdę oddalonego o ok. 100 km od stolicy. Mieliśmy lecieć do Katowic/Krakowa, czyli do Pyrzowic. Jeszcze przed wylotem z Polski moi przyjaciele otrzymali pismo informujące, że lot powrotny zamiast około południa, wystartuje o 19.10. Ja takiego pisma nie otrzymałem, ale zadzwoniłem do firmy Flyaway i upewniłem się, że mnie to też dotyczy. Zaczęliśmy wertować przewodniki, żeby sprawdzić, co można robić z nieoczekiwanie darowanym popołudniem w Beauvais. Okazuje się, że to bardzo ciekawe miasto z imponującą średniowieczną katedrą. W niej można oglądać zegar astronomiczny złożony z 90 tys. części. Mój Boże! 90 tys. części! Nie jest możliwe, żeby tak skomplikowane urządzenie działało, toteż faktycznie od stycznia zegar stoi, dosłownie i w przenośni. Można jedynie podziwiać szereg nieruchomych figurek oraz tarcz, na których czas zatrzymał się… aż do odwołania.
Podniesieni na duchu widokiem katedry, a na ciele posiłkiem w jadłodajni na rynku (tuż obok atrakcja w postaci pożaru gaszonego przez dwie co najmniej ekipy strażackie), pojechaliśmy spokojnie na lotnisko. Równie spokojnie oczekiwaliśmy na samolot do Katowic/Krakowa. Nasz spokój przerodził się jednak w zaniepokojenie, bo już minęło pół do szóstej, a odprawy jak nie było, tak nie było. Gdy jeden z nas w końcu zdecydował się spytać o porę rozpoczęcia procedur związanych z odlotem, dowiedział się, że… samolotu już
od 14. nie ma! Nie byliśmy na to przygotowani, nikt tym razem nie napisał pisma uprzedzającego o kolejnej zmianie pory.
Na szczęście miał tego dnia odlatywać samolot do Wrocławia, w którym znaleziono dla nas miejsce. Normalnie samolotu do Wrocławia już by nie było, ale (na szczęście) zderzył się on z ptakiem, co wymagało kontroli silnika i opóźniło przylot do Beauvais, a tym samym wylot do Wrocławia. Tylko uprzejmości służb naziemnych zawdzięczamy możliwość opuszczenia Francji. Zmieniało to nie tylko nasze plany, ale i plany naszych najbliższych, którzy przyjechali po nas na wrocławskie lotnisko. Dodam, że tylko my czekaliśmy na próżno, reszta najwyraźniej wiedziała wcześniej o zmienionej porze odlotu. Wystąpimy o odszkodowanie, gdy ustalimy winnego. W gronie podejrzanych są Wizzair i Flyaway.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Sablik, matematyk, dziekan Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii na Uniwersytecie Śląskim