Podręcznik został wydany, ktoś wziął pieniądze, a specjaliści zachodzą w głowę, jak można o powodzi mówić dzieciom, dla których to jest trauma.
…a) do Boga, b) do psychologa, c) klniemy, d) zamieniamy się w słup soli, e) rozwiązujemy zadania polegające na obliczeniu strat, f) czekamy na archeologów. Przypomina to nieco „Familiadę”, w której uczestnicy mają się domyślić trafnych odpowiedzi na pytania stawiane „respondentom”. Niestety, to jest życie i wszystkie odpowiedzi są poprawne. Odpowiedź b) jest tak typowa, że aż banalna, zresztą lobby psychologiczne dokłada starań, aby pierwszą myślą znękanych ludzi było wezwanie pomocy psychologicznej.
Jeśli nie ma ku temu rzeczowych powodów, to trzeba je stworzyć, przekonując, że wszystko może być trudne: wyjazd na urlop, powrót z urlopu, zmęczenie wiosenno-letnio-jesienno-zimowe. Odpowiedź e) to novum, zaproponowane przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. Jak się okazało, po powodzi 1997 r. za pieniądze unijne opracowano programy nauczania na terenach zalanych. Dzieci miałyby obliczać powierzchnie zalanych pól i objętości zatopionych domów, a ponadto analizować specyficzny język. Podręcznik został wydany, ktoś wziął pieniądze, a specjaliści zachodzą w głowę, jak można o powodzi mówić dzieciom, dla których to była i jest trauma.
Odpowiedź f) poznaliśmy w związku z katastrofą smoleńską. Archeolodzy mieliby udać się na teren upadku samolotu, by… Właściwie nie wiem, co mieliby robić tam, gdzie należałoby posłać ekipę dochodzeniową. Z równym skutkiem można by w to miejsce posyłać myśliwych, matematyków albo bankowców. Zresztą amatorzy bankowości i kolekcjonerzy nie swoich kart kredytowych już tam byli i podjęli działania. Dla Pawła Grasia, rzecznika rządu, było to wystarczające, by popełnić gafę, która mogła być brzemienna w skutkach. Jak to jednak bywa z p. Grasiem, rozeszło się po kościach, choć sam słyszałem o aresztowanych, którzy w celi oczekują „wyroku skazującego”. Czyżby już nie istniało domniemanie niewinności? P. Graś wciąż jest urzędnikiem państwowym, mimo niejasnych okoliczności darmowego mieszkania w zamian za pilnowanie pałacyku firmy Agemark. Nadal jest też rzecznikiem prasowym, mimo afery hazardowej, po której oddał się do dyspozycji szefa rządu. Trzeba ostrożnie ferować wyroki.
Niedawno „Rzeczpospolita” doniosła, że min. Barbara Kudrycka miała być właścicielką połowy udziałów w prywatnej szkole wyższej. Gdy chciałem to dla potrzeb niniejszego felietonu sprawdzić, znalazłem w internecie sprostowanie i przeprosiny autorki artykułu.Nie bacząc na pyły wulkaniczne, udaję się do Francji. W niedzielę 20 czerwca będę głosował w Paryżu. Taki mam plan, ale czy w dzisiejszych czasach można coś planować?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Sablik, matematyk, dziekan Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii na Uniwersytecie Śląskim