Najczęstszą taktyką w obronie krzyża jest sprzeciw, nieraz ostry. I bez wątpienia tak trzeba. Tyle że taktyka bez strategii bywa skuteczna na krótką metę.
Czasem na kolędzie notuję klawiaturą telefonu krótkie hasła, by tematu nie zapomnieć. Reszta musi odnaleźć się w pamięci. Zapamiętałem taką historię: Ktoś z rodziny miał drugie mieszkanie w mieście, wynajmowali pokoje. A chętnych nie brakowało. Znalazł się nowy najemca. Z ceną dogadali się łatwo, nie zdzierali z ludzi dla interesu. Wszelako pojawił się pewien „drobiazg”. Otóż owemu panu przeszkadzał krzyż na ścianie wynajętego pokoju. Poprosił, żeby go zdjąć. Właścicielka mieszkania nie była skora tego uczynić. „Mieszkanie jest moje, ja zawieszałam ten krzyż, chcę, żeby został”.
Klient, choć wyraźnie niezadowolony, przystał na propozycję, by się zastanowić, a za tydzień do tematu wrócą. Dzieci w domu wiedziały o sprawie. W czasie wieczornej modlitwy zwykle podpowiadały różne intencje. Tego dnia jedno z młodszych powiedziało: „I za tego pana, któremu krzyż przeszkadza”. I tak było każdego dnia. Minęło ich kilka, mama zaglądnęła do mieszkania z wynajmowanymi pokojami. Rozmawia z nowym lokatorem o różnych konkretnych sprawach. Krzyż wisiał na swoim miejscu, a temat jakoś nie wrócił. Aż w końcu przy pożegnaniu właścicielka mieszkania zapytała: „A krzyż?”. Odpowiedzią były krótkie słowa: „Jakoś mi nie przeszkadza, niech już zostanie”.
Najczęstszą taktyką w obronie nie tylko krzyża, ale w ogóle naszych świętości, jest sprzeciw, nieraz ostry, bywa że i wojowniczy. I bez wątpienia tak trzeba. Zwłaszcza jeśli naruszenie naszego poczucia szacunku dla symboli i świętości wiary też jest wojownicze. Tyle że taktyka bez strategii bywa skuteczna na krótką metę. O ile w ogóle bywa skuteczna. Taktycznych batalii o krzyż było ostatnio sporo – pewnie powinny być jeszcze bardziej zdecydowane.
Ale zaczynający się czas przygotowania do Wielkanocy, do zwycięstwa Ukrzyżowanego, to czas strategiczny. Czas postu i modlitwy, czas cotygodniowego wracania pod krzyż – nie tylko ten drewniany czy kamienny, ale pod mistyczny krzyż. Cieszę się na cotygodniową Drogę Krzyżową, gdy otoczony gromadką dzieci w zmrożonym zimą kościele będę szedł od stacji do stacji, a dorośli w ławkach będą śpiewać „Zastanów się, o człowiecze, na chwilkę małą...”. Mała Ola pewnie schowa się pod fioletową kapę, a całkiem duży Kacper z powagą będzie niósł krzyż, aby uczcić Krzyż. Modlitwą i postem kazał Jezus zwyciężać.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak, proboszcz parafii Nowy Świętów