Nie ma Mszy bez księdza, ale i ksiądz bez Mszy traci rację bytu
Z woli papieża trwa rok księdza. Nie ma dwóch jednakowych księży. O tym czytelnicy „Gościa” dobrze wiedzą. Jeden lubi czerwoną sportową kurtkę, nawet do konfesjonału, drugi – czarny płaszcz z pelerynką. Jeden czci św. Antoniego, inny – ojca Pio. Ten lubi zanurzyć się w wir szkolnego życia, tamten przeżywa męki na lekcjach i na przerwach. Tak można wyliczać bez końca. Rozglądam się wokół siebie – jacy różni są moi koledzy z roku. Jacy bardzo różni w sąsiedztwie! Prowadziłem rekolekcje dla księży. Nie wypadało mi wziąć do ręki aparatu fotograficznego, by utrwalić tę rozmaitość twarzy i reakcji na moje słowa. Inni są księża na Śląsku, inni na Podkarpaciu. Inni księża czescy, inni niemieccy. Ale co nas łączy? W czym jesteśmy podobni? Jak to wygląda z mojego – nie pierwszego już okna?
Wiara! Niech mi nikt nie mówi, że „ten ksiądz to niewierzący”. W chwilach rozgoryczenia to i ja tak potrafię palnąć. Ale nie ma księży niewierzących. Nawet wtedy, gdy życie ich zniszczyło, nawet gdy sami siebie spodlili. Bo i tak bywa. Pamiętam rozmowy z tymi, którzy odeszli ze służby kapłańskiej. Widziałem ich wiarę złamaną – ale wiarę, o której odrodzenie wołało ich całe wnętrze. Zatem – łączy nas wiara. A z wiarą złączona w jedno więź z Eucharystią. Bo przecież nie ma Mszy bez księdza, ale i ksiądz bez Mszy traci rację bytu. Przestrzenią Mszy i wiary jest świątynia. Dlatego ksiądz na miarę możliwości swoich i parafian o swój kościół dba. Czasem aż za bardzo – mówią niektórzy. Źle mówią. Wygląd świątyni jest wypadkową wiary aktualnego proboszcza i jego poprzedników oraz wiary kilku ostatnich pokoleń parafian.
Co nas jeszcze łączy? Właśnie parafianie – dzieci i starsi, zdrowi i chorzy. Jeden ksiądz toby codziennie „chodził po chałupach”, dla innego nawet kolęda jest pokutą, bo woli zacisze plebanii. Ale nawet taki domator, gdyby go od parafii odseparować, usechłby prędko. Łączy nas między sobą i z parafianami modlitwa. Czasem ją widzimy, czasem jest tak dyskretna, że parafianie bywają nieświadomi, jak wiele czasu sam na sam z Bogiem spędza ich proboszcz czy wikary. Łączy nas, księży, także spore ryzyko. Tak, ryzyko powodowane naszą słabością. Bo każdy człowiek może spaprać wszystko, co robi. Ksiądz też. Niestety. Dlatego potrzebujemy waszego wsparcia – tak jak wy potrzebujecie naszego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów