Jeszcze ciągle święcimy 1 Maja. Bóg jeden raczy wiedzieć, co to za święto
Jeszcze ciągle święcimy 1 Maja, czyli… Święto Pracy? Św. Józefa Robotnika? Wigilię Dnia Flagi Państwowej? Bóg jeden raczy wiedzieć, co to za święto. I pewnie dlatego trwają zakusy, by je zlikwidować. Ponieważ jednak w naszej Ojczyźnie wciąż sporo jest PRL-u (czyli socjalizmu w formie i treści), to nikt na te zamachy nie zwraca uwagi. Jakiekolwiek próby przywrócenia święta Objawienia Pańskiego (czyli popularnych Trzech Króli) albo ustanowienia święta państwowego w Wielki Piątek, spotykają się z reakcją odpowiedzialnych czynników: zgoda, ale za co? Co zlikwidować?
Od razu narzuca się 1 Maja jako dzień wolny z zupełnie innej epoki. Jednak Polacy, pytani w tej sprawie przez ośrodki badania opinii publicznej, odpowiadają: nie. Nie, nie i nie – nowe święto każdy chętnie powita, ale nie żeby to miało zastąpić jakieś dotąd istniejące, a już zwłaszcza nie 1 Maja. 1 Maja ma bowiem sporo zalet. Po pierwsze – jest to na ogół dzień wolny, w którym nie trzeba chodzić do kościoła (jeśli ktoś nie ma specjalnego nabożeństwa do Józefa Robotnika albo nie praktykuje odmawiania Litanii Loretańskiej). Po drugie – nie trzeba brać udziału w żadnych uroczystościach o charakterze państwowym. Po trzecie – można się wyspać, a potem wykonać te prace, których nie ośmielilibyśmy się wykonywać w niedzielę (np. posprzątać w ogródku lub w piwnicy).
Po czwarte wreszcie (i to jest chyba najmilsze) 1 Maja jest zazwyczaj wstępem do długiego weekendu, bo przecież następny dzień wolny wypada 3 Maja. A długie weekendy to największa przyjemność współczesnej Polski. Również krajów ościennych, bo Polacy rozpełzają się po całej Europie w te dni majowe, wioząc swoje pieniądze do Węgrów, spragnionych gotówki, do Austriaków, którzy gotówką nie gardzą, do Słowaków, którzy mimo euro tęsknią do twardej polskiej waluty. 1 Maja ma tylko jedną wadę, którą jednak zauważa się dopiero wtedy, gdy pracuje się w „Gościu Niedzielnym” – mianowicie 1 Maja nie działa kolportaż, w związku z czym tydzień jest krótszy, a wobec czego materiały trzeba przesłać do redakcji znacznie wcześniej.
Oznacza to, że aby świętować 1 Maja, najpierw trzeba się solidnie napracować. W dodatku nie można się odnieść do żadnej aktualnej kwestii, bo czyż na dziesięć dni wcześniej można cokolwiek przewidzieć? Ja nie potrafię i dlatego nie będę tu pisał o polityce – ani tej wielkiej, która się rozgrywa poza naszymi granicami, ani tej małej, której jesteśmy zmuszeni być świadkami na co dzień. W końcu jest święto – pracy? Józefa Robotnika? Przeddzień Święta Flagi Państwowej? – więc możemy się wyluzować.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Sablik, matematyk, dziekan Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii na Uniwersytecie Śląskim