Są procesy, które muszą zabrać trochę czasu, i trudno. Lepiej się z tym pogodzić, niż przeżywać stres z powodu rozczarowania
Chociaż zima jeszcze się trzyma tu i tam, to oznaki wiosny są coraz bardziej widoczne. Tu i ówdzie widziano już bociany, tu i ówdzie słyszano ptaki, a nawet ktoś zauważył komara przebudzonego ze snu zimowego. Marzec to jeszcze nie wiosna, chociaż na przykład w Rosji 1 marca jest tradycyjnie pierwszym dniem wiosny (a za oknem wciąż potężne zaspy). Jednak w marcu wypada dzień równonocy, tradycyjnie uznawany za początek wiosny kalendarzowej. Wcześniej, w połowie marca, są imieniny Krystyny, a zaraz po nich na Uniwersytecie Śląskim odbywa się Święto Liczby Pi (14 marca, według notacji amerykańskiej 3/14). Z tej okazji ze wszystkich kryjówek zimowych wychodzi młodzież pod światłym przewodem swoich nauczycieli i tłumnie przybywa do pomieszczeń Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii.
A tu już czekają pracownicy i starsi koledzy, chętni do zabawy i pełni zapału, bo jeszcze zmęczenie wiosenne ich nie opanowało. I ja tam byłem, kawę wypiłem i „zainaugurowałem” projekt skweru przy ul. Chełkowskiego 3,14. Jest to pierwszy adres przy tej – ochrzczonej imieniem wybitnego profesora fizyki – ulicy, przy której dotąd parkują przyjezdni. Na skwerze posadziliśmy trzy miłorzęby i 14 krzaczków jałowca, położyliśmy też kostkę. Mimo to jest to w dalszym ciągu bardziej projekt niż realizacja, bo jeszcze trzeba posiać trawę. No i poczekać z dziesięć lat, żeby miłorzęby dojrzały, a krzaczki jałowca zmieniły się w krzaki. Zanim to nastąpi, trzeba będzie dużo cierpliwości – nic bowiem nie dzieje się w przyrodzie od razu.
Są procesy, które muszą zabrać trochę czasu, i trudno. Lepiej się z tym pogodzić, niż przeżywać stres z powodu rozczarowania. Wychodzenie z kryzysu, o którym pisałem ostatnio, też będzie trwało – choćbyśmy nawet nie chcieli się z tym pogodzić. Fizycy nie wymyślą jakiegoś perpetuum mobile do druku pieniędzy, więc pozostaną w pamięci bardziej jako domniemani sprawcy kryzysu niż wybawcy ludzkości. Może jednak inżynierowie finansowi dokonają jakiegoś wynalazku?
Znowu jednak potrwa, zanim się zorientujemy, że jest to jeszcze jedna „sztuczka”. Coś wszakże trzeba robić „tymczasem”: świętować imieniny liczby pi albo namawiać młodzież do studiowania matematyki, fizyki, chemii i informatyki w inny sposób. Wszak gdy przyjdzie nam stanąć przed obliczem Najwyższego Sędziego, usłyszymy pytanie: „Jak wypełniałeś moje przykazanie, by ziemię czynić sobie poddaną?”. Obyśmy przynajmniej mogli powiedzieć, że staraliśmy się krzewić wiedzę konkretną i nie trwoniliśmy otrzymanych od Boga talentów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Sablik, matematyk, dziekan Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii na Uniwersytecie Śląskim