Społeczeństwo dzieli się na zapobiegliwych i „niepełnosprytnych”, którym z jakiegoś powodu nie wychodzi
Ostatnio inspirują mnie moje najlepsze koleżanki szkolne, za co jestem im nieskończenie wdzięczny. Jedna z nich zadzwoniła w niedzielę rano, by spytać, czy zwróciłem uwagę na galę z okazji festiwalu filmowego w Gdyni. Otóż pojawiły się tam podobno gwiazdy polskiego ekranu, by wystąpić na scenie wraz z pociechami. Było miło, rodzinnie i przyszłościowo. Tylko jakoś dziwnie moja koleżanka nie podzielała ogólnego zachwytu. I to wcale nie z powodu, który podejrzewałem. Sądząc bowiem po sobie, naiwnie pomyślałem, że gwiazdy nie były dość znane – ja się dowiaduję, że ktoś jest gwiazdą, gdy ktoś przedstawi kompletnie nieznaną mi osobę jako gwiazdę. Albo gdy przypadkiem nad morzem nastąpię na odbitą w betonie chodnika dłoń podpisaną kompletnie obcym nazwiskiem. No, ale ja prawie w ogóle nie oglądam seriali, nie czytam doniesień z życia „celebrytów”, a bohaterowie reklam są dla mnie tak rozróżnialni jak Chińczycy.
Nie chodziło jednak o prezentację wielkości mniemanych, podobno gwiazdy były pierwszego gatunku.
Natomiast nieznane przeważnie były ich dzieci. Gdyby to były dzieci polityków, gdyby matematyk na konferencji przedstawiał swoją pociechę, która opanowała tabliczkę mnożenia, gdyby lekarz przyprowadził synka na salę operacyjną, gdyby adwokat chwalił się córką na zjeździe mecenasów, to ani chybi mówiono by o nepotyzmie albo uśmiechano by się złośliwie z powodu rodzicielskiej nadopiekuńczości. Gwiazdom to jednak uchodzi na sucho, mokre bywają jedynie oczy ich wielbicielek, wzruszonych do łez. No cóż, zapobiegliwość zawsze wzrusza. Zwłaszcza tych, którzy jakoś nie potrafią „załatwić” posady swoim dzieciom, ich żony nie są tak gospodarne jak żony kolegów (dzięki czemu żyjąc z takiej samej pensji, kolega szybko kupuje auto i dom, a naszego poczciwca nie stać na wakacje – najwyraźniej dlatego, że żona jest rozrzutna).
Społeczeństwo dzieli się na zapobiegliwych i „niepełnosprytnych”, którym z jakiegoś powodu nie wychodzi. Nie ma w tym nic szczególnego, jednak wzruszenie przechodzące w oburzenie budzi brak delikatności w korzystaniu z nadarzającej się okazji. Szczególnie, gdy korzystają z niej ludzie cieszący się skądinąd autorytetem. Kiedyś już pisałem, że gdy biskup wyrazi swą opinię na tematy polityczne, to strażnicy czystości demokratycznych obyczajów rwą włosy z głowy, bo biskup rzekomo miesza porządek religijny ze świeckim i nadużywa swojego autorytetu. Gdy pisarz, dziennikarz lub aktor komediowy wypowiada się na tematy niezwiązane z profesją, wszystko jest w porządku. Dziwny to porządek, dziwny jest ten świat.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Sablik, matematyk, dziekan Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii na Uniwersytecie Śląskim