I znowu matura

Nowe pokolenia nie są gorsze od poprzednich; ich niepokojące niekiedy zachowanie jest na ogół reakcją na jeszcze bardziej niepokojący brak zainteresowania ze strony dorosłych

Pierwsze święta majowe za nami, zaczęły się kolejne – bo czyż nie jest świętem narodowym każdy egzamin dojrzałości? Nie jest to święto łatwe dla głównych bohaterów, ale bez cierpienia nie ma prawdziwej radości. Jak zwykle matury są pożywką dla mediów. Nietrudno się zorientować, kto ma dzieci lub wnuki zdające właśnie teraz. Mnie też sprawa nie jest obojętna, ale nie tylko dlatego, że mój bratanek właśnie walczy o indeks.

Od paru lat matura jest przepustką na wyższe uczelnie, i taka jest jej główna funkcja. Owszem, przy okazji państwo i rodzice łożący przez dwanaście lat na oświatę wreszcie się dowiedzą, czy standardowa odpowiedź: „nic” na pytanie: „co było w szkole?” to była kokieteria czy raczej okrutna prawda. Na abiturientów czekają nie tylko ich bliscy. Nowych studentów wypatrują uczelnie. Przemiany ustrojowe na początku lat dziewięćdziesiątych wywróciły mniej więcej wszystko, a w szczególności poglądy młodzieży na to, co w życiu warte.

Nie twierdzę, że wszystko już wróciło do normy, ale od paru lat pojawiają się na uczelniach studenci, którzy są zainteresowani nie tylko szybkim uzyskaniem jakiegokolwiek dyplomu, a pieniądze nie przyćmiewają sensu życia. Co oczywiście nie znaczy, że gotowi są pracować za darmo – choć wciąż zbyt rzadko chcą podjąć trud studiowania przedmiotów ścisłych, to liczyć potrafią i oszukać się nie dadzą. Wbrew powszechnym narzekaniom, nowe pokolenia nie są gorsze od poprzednich; ich niepokojące niekiedy zachowanie jest na ogół reakcją na jeszcze bardziej niepokojący brak zainteresowania ze strony dorosłych. Nawet nowa matura, którą niejeden „stary” maturzysta gotów jest krytykować, wydaje się – mimo wszelkich niedociągnięć – bardziej sensowna niż poprzednio.

Zwłaszcza język polski, dawniej pole do popisu dla wszelkich "wodolejów", którzy pracowicie rozcieńczali esencję myśli zawartą w oryginalnym utworze, wymaga dzisiaj konkretnych argumentów wziętych z tekstu źródłowego, a nie grafomańskiego wysysania z palca. Nic dziwnego, że tak przygotowani do dojrzałego życia maturzyści nie są zbyt uległym partnerem dla demagogów – tych zaś znaleźć można nie tylko wśród polityków. Zapewne dzisiejsi maturzyści nie są tak dobrze jak kiedyś przygotowani do rozmowy o tym i o owym, która wymagała tyleż rozległej, co naskórkowej erudycji. Jednak przynajmniej niektórzy z nich bardzo koncentrują się na wiedzy mniej uniwersalnej, za to znacznie głębszej, co pozwala wierzyć, że nieznośna powierzchowność naszego życia publicznego przejdzie do historii.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Maciej Sablik, matematyk, dziekan Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii na Uniwersytecie Śląskim