Templariusze bohatersko bronili Ziemi Świętej przed muzułmanami. Ale na stosie spalili ich ludzie, którzy podawali się za chrześcijan.
W filmach mnisi-rycerze to zwykle czarne charaktery. Za swoich duchowych ojców uważają dziś templariuszy masoni, praktycy okultyzmu, magii i New Age. A tymczasem w rzeczywistości templariusze z niezwykłą odwagą oddawali życie za Chrystusa. Choćby po klęsce pod Hattin 820 lat temu. Saraceni przywiązali 230 templariuszy do pali. – Ocalą życie, jeśli podniosą palec i głosem wyznają prawo – obiecał im sułtan Saladyn. „Wyznają prawo”, czyli przejdą na islam. Mnisi-rycerze odmówili. Z 230 templariuszy nie wyłamał się ani jeden. Wszyscy zginęli.
Dziewięciu rycerzy
Dzieje templariuszy zaczęły się w 1118 r. w Ziemi Świętej. Jerozolima była w rękach chrześcijan dopiero od 19 lat. Święte miasto zdobyła pierwsza krucjata, miażdżąc po drodze gigantyczne armie Saracenów. Jednak w ciągu tych 19 lat wielu rycerzy krzyżowych się postarzało. A inni wrócili z Palestyny do domów w Europie. Tymczasem w jaskiniach przy drogach czatowali muzułmańscy zbójcy. Napadali na pielgrzymów, którzy przyjeżdżali tu z Europy, zabijali ich albo sprzedawali w niewolę.
Szczerze miał tego dość starszy i niezamożny francuski rycerz Hugon de Payns. Zebrał dziewięciu towarzyszy i założył zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa – czyli templariuszy. Mnisi zakuci w zbroje odtąd pilnowali dróg. Eskortowali pielgrzymów w drodze nad Jordan. Mieli ze sobą „okrągły namiot, mięsiwo i juczne zwierzęta” i w razie potrzeby odwozili na nich pielgrzymów. Przy niebezpiecznej drodze z Hajfy do Cezarei, biegnącej wąskim wąwozem, Hugon kazał wznieść Wieżę Niszczenia (Tour de Destroit). I wkrótce pielgrzymi zaczęli w wieży bezpiecznie nocować. A do zakonu przystępowało coraz więcej mężczyzn. Podobno wyglądali imponująco, kiedy pojawiali się całym oddziałem, w rozwianych białych płaszczach, z naszytymi na sercach czerwonymi krzyżami.
Byli kwiatem europejskiego rycerstwa. Jeśli w czasie bitwy się cofali, to jako ostatni. Powiewała nad nimi czarno-biała chorągiew. „Żadnemu z braci nie wolno opuścić pola walki, dopóki będzie powiewała dwubarwna chorągiew. A jeżeliby opuścił pole walki, zostanie wygnany z domu zakonnego na zawsze” – zapisali templariusze w swoich dokumentach. W razie klęski templariusz mógł zacząć ucieczkę dopiero, kiedy uciekną już inne chrześcijańskie chorągwie.
Nawet wrogowie, czyli muzułmanie, doceniali klasę templariuszy. „Ci rycerze byli ludźmi bogobojnymi i dotrzymywali wierności danemu słowu” – napisał o nich muzułmański kronikarz Ibn Al-Asir. Badaczka dziejów templariuszy Marion Melville ocenia, że muzułmanie traktowali ich z trudną do zrozumienia mieszaniną okrucieństwa i wielkiego szacunku.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przemysław Kucharczak