Jeśli nie możesz znaleźć czegoś cennego,co w 1655 roku byłow Polsce, zajrzyjdo Szwecji. Szwedzi zdołali ukraść Polakom tak wiele dóbr doczesnych,bo Polacy wcześniej stracili ducha.Jego na szczęście Szwedzi nie wywieźli. Odnalazł się na Jasnej Górze.
Szwecja była biednym krajem. Zmrożona ziemia Północy niewiele mogła dać jej mieszkańcom. „Pludraki, co latem saniami jeżdżą!” – miotał na nich obelgi Sienkiewiczowski Zagłoba. Może jednak ten zimny wychów sprawił, że szwedzkie wojsko stawało się coraz podobniejsze do wygłodniałych wilków.
A Rzeczpospolita Obojga Narodów wciąż jeszcze była potęgą. Na razie w cieniu husarskich skrzydeł zażywała błogiego spokoju. Bo też w początkach XVII wieku husaria święciła swoje największe triumfy. W 1605 pod Kircholmem pancerne chorągwie rozniosły w drobny mak wielokrotnie silniejszych Szwedów. Żółkiewski pod Kłuszynem pobił razem Moskwicinów i Szwedów, i zajął na dwa lata Moskwę.
Jak mało kiedy potwierdzało się wówczas powiedzenie, że ulubionym zajęciem Polaków jest walka z przeważającymi siłami wroga. Znamienne było jednak to, że ta przewaga wzrastała, aż w końcu stała się zbyt wielka. W chwili próby Rzeczpospolita okazała się kolosem na glinianych nogach.
My najlepsi
Katastrofa była solennie zapracowana. Takiej demokracji, jaka zapanowała nad Wisłą w XVII wieku, świat nie widział. Nigdzie nie było tak, żeby król o wszystko musiał szlachtę pytać i o każdy grosz prosić, a u nas owszem. Doszło do tego, że monarcha z zazdrością spoglądał na zastępy prywatnego wojska magnatów, bo sam na nie ani środków, ani prawa nie miał. Kolejne sejmy to kolejne prawa dla szlachty i coraz mniejsze dla władcy. Złota wolność urosła w końcu do monstrualnych rozmiarów, a jej naj-okazalszym owocem było prawo zerwania sejmu sprzeciwem jednego choćby posła.
Zastosował je po raz pierwszy w 1652 roku niejaki Siciński, poseł z litewskiej Upity. „Liberum veto jest błogosławieństwem, bo chroni mniejszość ludzi rozumnych przed dyktatem głupiej większości” – pisał Andrzej Maksymilian Fredro, marszałek tamtego fatalnego sejmu. Uważał też, że pusty skarbiec państwa chroni króla przed arogancją. Tę opinię podzielały kolejne pokolenia szlachty.
Gdy szwedzki „Lew Północy” – król Gustaw Adolf – zdołał zebrać potężne wojsko, Rzeczpospolita, choć pięciokrotnie ludniejsza od Szwecji, zdobyła się na armię o połowę mniejszą. W efekcie w ręce rabusiów z Północy wpadły wszystkie porty z wyjątkiem Gdańska, Pucka i Królewca. Szwedzi położyli też łapę na handlu na Wiśle, pobierając cło. Niczego nie nauczyło to szlachty. Bez wniosków pozostało też powstanie Chmielnickiego, gdy masy Kozaków i chłopstwa zalały pół kraju.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak