Kiedy umierał Józef Piłsudski wielu Polaków uważało, że należy kontynuować idee Marszałka. Czy dziś, po 70 latach, to już tylko przeszłość? A może warto sięgnąć do „politycznego testamentu” Piłsudskiego i sprawdzić, czy choć częściowo zachował aktualność?
W 1935 roku wielu ludzi podzielających idee Piłsud-skiego obawiało się, że jego polityczni spadkobiercy nie będą potrafili umiejętnie kontynuować polityki swego Komendanta. Ten niepokój okazał się w pełni uzasadniony. „Nie zostawiłem tutaj żadnego dziedzica…” – mógłby rzec Marszałek słowami swego ulubionego poety. Trwała ostra walka o przywództwo, dochodziło do gorszących sporów kompetencyjnych oraz ambicjonalnych, które ujawnili dopiero dużo później historycy. Prześladowano również nadal przedstawicieli opozycji, zasłużonych w walce o niepodległość. Przykładem choćby Wojciech Korfanty, wsadzony do więzienia po powrocie z emigracji.
Piszę o tym dlatego, że w końcowych latach PRL, kiedy opozycja poszukiwała ważnych punktów odniesienia i próbowała zakorzenić swe poglądy w krótkiej epoce Polski międzywojennej, idealizowano obóz piłsudczykowski, przedstawiając go jako zwartą, zjednoczoną wspólnotą wielkich ideałów grupę kontynuatorów myśli Marszałka.
Po 70 latach od zgonu Piłsudskiego, bogatsi o wiedzę historyczną na temat jego czynów oraz dokonań tych, którzy mienili się być ideowymi oraz politycznymi spadkobiercami swego wodza, warto pomyśleć, co da się z owej spuścizny twórczo wykorzystać w 15 lat po zadekretowaniu niepodległej III RP.
Troska o państwo
Na pierwszy plan trzeba niewątpliwie wysunąć troskę o państwo, jakiekolwiek by ono nie było. W tej sferze nasza obecna klasa polityczna nie należy do pojętnych uczniów Piłsudskiego. I nie chodzi mi tu o osobistą skromność, nieuleganie pokusom zanurzenia się w przyjemnościach wielkiego świata czy spektakularne przebłyski filantropii. O wiele bardziej smutne jest to, że nawet głośno, często i ze swadą rozprawiający o potrzebie krzewienia instynktu państwowego politycy zarażeni są nierokującym nadziei na uleczenie tej choroby bakcylem „partyjniactwa”, jak nazywał Piłsudski stawianie interesów własnej partii ponad dobrem ogólnym. Obserwacja wszystkich kadencji sejmu III Rzeczypospolitej stanowi dowód całkowitego zapomnienia o tej części dziedzictwa pozostawionego nam przez Piłsudskiego.
Polityka wschodnia
Kolejnym wyzwaniem, któremu starają się dziś na szczęście sprostać niektórzy przywódcy partyjni i państwowi, jest polityka wschodnia. Po rozpadzie Związku Sowieckiego niespodziewanej aktualności nabrała koncepcja federacyjna. Nie można jej oczywiście realizować w zamierzony przez Piłsudskiego sposób, ale istota jego pomysłów w tym względzie pozostaje niezmieniona. Polska musi przewodzić – a przynajmniej odgrywać bardzo znaczącą rolę – w tworzeniu i koordynowaniu wspólnej polityki krajów Europy Środkowej w stosunku do Rosji. Nasze wsparcie dla odzyskujących po 1990 roku niepodległość państw nadbałtyckich oraz zaangażowanie w pokojowe przemiany na Ukrainie w trakcie odbywającej się tam pół roku temu tzw. pomarańczowej rewolucji dobrze świadczą o wielu politykach i wysokich urzędnikach III RP, czujących w tych sprawach pełne poparcie społeczeństwa.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Bogdan Gancarz