Nie lubię mojej kultury za to, że ukradła mi wiarę.
Kto czytał „Quo vadis”, pamięta Aulusa Plaucjusza, starego rzymskiego wodza, którego żona Pomponia Grecyna nawróciła na chrześcijaństwo cały dom. Sienkiewicz świetnie uchwycił tam motyw pewnej części rzymskich konwersji w czasach pierwotnego Kościoła. Rzymska cywilizacja była w kryzysie. Dla wielu ludzi, którzy nie mogli się z tym pogodzić, Kościół Chrystusa stanowił jedyne miejsce, gdzie (mimo różnic) znajdowali duchowy klimat podobny do prawości i czystości obyczajów dawnej Republiki. I stąd już w czasach apostolskich zaczęły się nawrócenia wśród rzymskiej arystokracji. Bo w wojsku Ewangelia od początku znajdowała wielu wyznawców. Dziś na Zachodzie spotkać można zjawisko podobne, choć o efekcie odwrotnym. Wielu Europejczykom, porzucającym wiarę Kościoła i przyjmującym islam, wybór ten wydaje się odnalezieniem religii i reakcją przeciw „niezobowiązującemu” charakterowi spotykanego na co dzień chrześcijaństwa.
Wśród muzułmanów odnajdują przekonanie o prawdziwości i zobowiązującym charakterze wiary, praktykę stałej modlitwy, dziwne, ale przestrzegane, zasady życia rodzinnego, żywe poczucie uniwersalnej wspólnoty. Tak o tym opowiada Piotr Ibrahim Kalwas: „Najbardziej nie lubię mojej kultury za to, że ukradła mi wiarę. Zachód ukradł mi wiarę (…) zabrała mi [ją] kultura, w której się wychowałem. (…) W Mauretanii, Iranie, Senegalu i wszędzie tam, gdzie podróżowałem, ludzie głęboko wierzą w Boga. (…) Muzułmańskie dziecko – od Maroka do Filipin – dorastając umacnia swą wiarę, a dziecko europejskie tę wiarę traci. (…) W świecie muzułmańskim nie ma miejsca na pornochy, prochy, obrazy z gówna, węże z gówna, dyskoteki z amfą, eutanazję, przerabianie facetów na baby, a baby w półfacetów. (…) Tu nie ma porno-shopów, w teatrach nie grają goli aktorzy, a w radiu nie leci Marylin Manson. Nudno, co? (…) wydaje mi się, że cały świat zachodni zdycha i to zdycha przez brak wiary. Nie wydaje mi się. Jestem tego pewien” („Salam”, s. 165–167).
Nie ma sensu bagatelizować ani upiększać tragicznego zjawiska apostazji. Ale żeby zrozumieć relacje między wiarą a życiem społecznym opartym na wierze, warto spojrzeć na zjawisko odwrotne. Bo żyjemy w czasach nie tylko odstępstwa, ale i nawróceń. Warto pomyśleć, co sprawia, że duchowni mający godność biskupów Kościoła anglikańskiego rezygnują z niej, by potwierdzić odkrytą prawdę, że Kościół, który założył Chrystus, jest w Rzymie. Co sprawia, że sędziwy biskup (zrozumiawszy pozorność swego biskupstwa) decyduje się przez dwa lata być katolickim klerykiem, byle naprawdę zostać księdzem? Setki pastorów odpowiedzialnych nie tylko za swoich wiernych, ale i za swoje rodziny, decyduje się odejść ze wspólnoty, w którą wierzyli i która dawała im życiową pozycję, ale która – jak zrozumieli – pozostawała poza jednością Kościoła. Dlaczego?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marek Jurek, historyk, przewodniczący Prawicy Rzeczpospolitej