Droga od pracy magisterskiej do odwołania prezesa IPN wydaje się pozbawiona logiki
Ostatnie wydarzenia wokół kolejnej książki o Lechu Wałęsie odsłoniły bardzo niepokojące mechanizmy naszego życia społecznego. Rzecz nie w faktach, lecz w ich kontekście. Zacznijmy od wydarzeń.
1. P. Zyzak wydał w krakowskim wydawnictwie Arcana książkę o L. Wałęsie, będącą rozwinięciem pracy magisterskiej obronionej na Wydziale Historii UJ pod kierunkiem prof. A. Nowaka. Część historyków ma o książce opinię krytyczną.
2. Dyrektor krakowskiego oddziału IPN zatrudnił P. Zyzaka w archiwum na 4 miesiące (po napisaniu pracy i książki).
3. Minister B. Kudrycka skierowała do Państwowej Komisji Akredytacyjnej list z prośbą o dokonanie nadzwyczajnej kontroli na wydziale historii UJ, po czym odwołała list po dwóch dniach.
4. Premier D. Tusk zapowiedział, złagodził i ostatecznie potwierdził plan odwołania prezesa IPN, prof. J. Kurtyki, co wymaga zmiany składu Kolegium, co z kolei wymaga zmiany ustawy o IPN, bowiem dotychczasowe rozwiązania gwarantują Instytutowi niezależność od nacisków politycznych.
Droga od pracy magisterskiej na UJ do odwołania prezesa IPN wydaje się kręta i pozbawiona logiki, a jednak... Pozornie sprawy kontroli na Uniwersytecie Jagiellońskim już nie ma, ale list prof. B. Kudryckiej, zwracający uwagę na „nieprawidłowości metodologiczne w procedurze przygotowania, zrecenzowania i obrony pracy magisterskiej pana Pawła Zyzaka” jest faktem. W ramach nadzwyczajnej kontroli dziekan historii miał przygotować „raport samooceny”, a minister odstąpienie od kontroli uzasadniła „działaniami naprawczymi podjętymi przez Uniwersytet Jagielloński”. Innymi słowy, chociaż premier oświadczył, że jego rząd nie będzie ingerował w życie uczelni, pogrożenie palcem przez jego ministra przyniosło (?) pożądany efekt. W życiu społecznym i politycznym naciski (nielegalne – jak powiada sejmowa komisja) wystarczą, by można było mówić o zagrożeniu wolności badań naukowych. Czy jeśli na posiedzeniu Rady Krajowej PO premier D. Tusk zapowiada „odideologizowanie IPN”, bo nie może „państwowa instytucja być poddawana ideologicznemu obłędowi”, to wywiera czy nie wywiera nacisków na wolność badań naukowych, uzasadniając: w Polsce toczy się „wielka bitwa o prawdę” i „plugawione są wielkie pomniki historii”.
To jednak nie koniec kontekstów. I nie chodzi o to, że politycy PO w czasie poważnego kryzysu gospodarczego szukają pretekstów do odwołania prezesa IPN. Przypomnijmy, na tym samym Uniwersytecie Jagiellońskim, chociaż na innym wydziale, jakiś czas temu uniemożliwiono wszczęcie (!) przewodu habilitacyjnego dr. M. Migalskiemu, mimo pozytywnej i jednomyślnej opinii komisji wstępnie oceniającej jego rozprawę.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Fedyszak-Radziejowska, doktor socjologii, pracownik Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN