Skomplikowany proces rewitalizacji SLD wszedł w nową fazę
Niedzielna (3 VI) Konwencja Krajowa SLD okazała się wielce interesującym wydarzeniem. Były prezydent, A. Kwaśniewski, stanął na czele Rady Programowej koalicji Lewica i Demokraci, pokazując, że potrafi zrezygnować z wygórowanych ambicji politycznych. Uznał stan polskiej demokracji oraz przyszłość lewicy za wartości wymagające jego obecności w kraju. Tym samym skomplikowany proces rewitalizacji SLD wszedł w nową fazę.
„Obrońcy” demokracji
Pierwszy etap uwiarygodniania lewicy zaczął się jesienią 2006 r. Zblokowanie w wyborach samorządowych list przez demokratów.pl i SLD przyniosło obiecujący sukces. Nic dziwnego, że współpraca została zacieśniona i 18 stycznia 2007 powołano Polityczny Komitet Porozumiewawczy w składzie: W. Olejniczak, J. Szmajdziński M Borowski, W. Witkowski (UP) i J. Onyszkiewicz. Powtórne wybory do Sejmiku Województwa Podlaskiego pokazały, że ta droga ma sens: ponowne zdobycie 3 mandatów wzmocniło nadzieję na przyszłe zwycięstwa. Najwyraźniej J. Onyszkiewicz, T. Mazowiecki, B. Geremek, W. Frasyniuk, M. Edelman, B. Lis, A. Wielowiejski, J. Kułakowski wiele znaczą także dla tych Polaków, którzy sympatyzują z SLD.
Na majowym spotkaniu w Auditorium Maximum UW grono poszerzyło się o byłych prezydentów, Lecha Wałęsę i A. Kwaśniewskiego, a także A. Olechowskiego z PO oraz znanych intelektualistów i twórców kultury. A. Wajda, D. Olbrychski, J. Paradowska oraz profesorowie H. Samsonowicz, B. Skarga, W. Osiatyński wspólnie z liderami SLD deliberowali nad stanem demokracji w Polsce. Ustalono, że jej standardy nie są dzisiaj wystarczająco europej-skie. Medialny sukces spotkania był wielki. Chwilowy niepokój wywołała informacja o milionie złotych wpłaconych przez ukraińskiego oligarchę na konto fundacji A. Kwaśniewskiego, ale szybko o nim zapomniano. Proces pojednania i współpracy ludzi „Solidarności” z ludźmi SLD ma zbyt dużą wartość.
Dlatego przejmując programowe przywództwo, A. Kwaśniewski zaproponował także politykom PO dyskurs nad współpracą. Mam wrażenie, że nie do końca zdajemy sobie sprawę z wagi tej inicjatywy. Gdyby udało się połączyć reformatorskie skrzydło SLD z tzw. umiarkowanymi ludźmi „Solidarności” przeciwko – jak mniemam – „antykomunistycznym lustratorom na radykalnej prawicy”, wrócilibyśmy do początku lat 90. Nie twierdzę, że taki scenariusz jest dzisiaj możliwy, ale twórcy tej inicjatywy zdają się mocno wierzyć w jego prawdopodobieństwo.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Fedyszak-Radziejowska, dr socjologii, pracownik Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN