Z reprywatyzacją nie poradził sobie żaden rząd po 1989 r. To pole minowe, na którym łatwo stracić polityczną reputację, a nawet władzę.
Sprawa ostatnio wróciła w związku z deklaracjami premiera Tuska w Nowym Jorku wobec przedstawicieli środowisk żydowskich. Premier obiecał, że do końca tego roku będą przygotowane akty prawne umożliwiające reprywatyzację i ma ona objąć także spadkobierców polskich Żydów. Media, co jest skandalem, w ogóle nie informowały o tym spotkaniu. Zrobił to dopiero po zakończeniu wizyty min. Nowak z Kancelarii Premiera.
Sądzę, że spotkanie w Nowym Jorku nie było dobrym wstępem do dyskusji o tej skomplikowanej kwestii. Nie bardzo także rozumiem, dlaczego premier spotkał się tylko z przedstawicielami organizacji żydowskich, a nie zabiegał o spotkanie z organizacjami polonijnymi, które również reprezentują byłych właścicieli. Stwarzało to wrażenie, że sprawa dotyczy głównie Żydów. Tak jednak nie jest. Chodzi o złożony problem rekompensaty majątkowej dla obywateli państwa polskiego, którym komunistyczna władza zabrała majątek. Sprawa będzie trudna ze względu na obowiązujące w Polsce prawo i stan finansów publicznych państwa. Problem żydowski jest dodatkowo skomplikowany, ponieważ zdecydowana większość właścicieli tego majątku zginęła. Roszczenia wysuwają spadkobiercy, czasem o niezbyt jasnym statusie pokrewieństwa. Nie można także zawrócić historii. Minęło blisko 60 lat od tamtych wydarzeń, zmienili się właściciele majątku i ich prawa również muszą być respektowane. Ogromne mogą być koszty całej operacji, szacowane na blisko 100 miliardów zł.
Przeciwnicy restytucji podkreślają także, że byli właściciele chcą dzisiaj wystawiać rachunki za decyzje rządów komunistycznych, kiedy Polska nie była suwerenna. To są ważne argumenty. Nie można ich lekceważyć. Jednocześnie trzeba jasno powiedzieć, że poszanowanie własności jest fundamentem zachodniej cywilizacji. Raz pogwałcone prawo będzie stale deprawowało życie publiczne pokusą podobnych rozwiązań w przyszłości. Często odbierano majątki polskim patriotom, stworzone pracą wielu pokoleń. Chodziło o zniszczenie elit, doprowadzenie narodu do stanu całkowitej zależności od państwa, zarządzanego przez partyjnych bonzów, mianowanych przez Moskwę. Nie bez znaczenia jest i to, że Polska jest jedynym państwem w Europie Środkowo-Wschodniej, gdzie tej kwestii nie rozstrzygnięto. Bezczynność nie jest rozwiązaniem, gdyż nie chroni państwa przed pozwami osób prywatnych.
Swoich racji będą dochodzić nie tylko przed sądami polskimi, ale i przed Trybunałem w Strasburgu. Już wpływają tam skargi polskich obywateli, którzy stracili majątki m.in. w wyniku ustawy nacjonalizacyjnej, dekretu o reformie rolnej czy dekretu Bieruta o gruntach warszawskich. Prawo europejskie może być po ich stronie. Jedyną grupą społeczną, której roszczenia wobec Skarbu Państwa zostały spełnione są Zabużanie, czyli osoby repatriowane w latach 1944–1952 z Kresów Wschodnich na podstawie układów PKWN z sowiecką Litwą, Białorusią i Ukrainą. To pokazuje, że możliwe jest znalezienie rozwiązania, które być może tylko w formie symbolicznej, jednak naprawi krzywdy wyrządzone przez komunistyczne państwo.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
W Polsce