Prostą prawdę trzeba nieustannie powtarzać, aby nigdy nie zatarł się jej podstawowy wymiar.
Dlatego głęboki sens miał wniosek polskiego rządu, skierowany do Komitetu UNESCO ds. Dziedzictwa Światowego, aby zmienić w oficjalnych dokumentach nazwę miejsca zagłady z „Obóz Koncentracyjny Auschwitz” na „Były Nazistowski Niemiecki Obóz Koncentracyjny i Zagłady Auschwitz--Birkenau”.
Sprawa ma wielką wagę, ponieważ Lista Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO jest uznaną na całym świecie, prestiżową formą wyróżnienia miejsc szczególnie znaczących dla dziejów ludzkości. Odwołują się do niej wszystkie przewodniki turystyczne, agencje reklamowe oraz środowiska medialne.
Co warto podkreślić, Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau jest jedynym tego typu obiektem na świecie wpisanym na tę listę. To, co wydawało się oczywiste w latach powojennych, a więc niemiecka geneza obozów koncentracyjnych, w ostatnich latach zaczęło się coraz bardziej rozmywać. W sytuacji, gdy coraz częściej w zachodnich mediach zaczęło się pojawiać określenie „polskie obozy koncentracyjne” na oznaczenie takich miejsc jak KL Auschwitz, konieczne było przeciwdziałanie rozmywaniu prawdy.
Z pewnością znaczna część tych pomyłek nie była spowodowana jakimiś dodatkowymi motywami. Wynikała z niewiedzy i braku staranności dziennikarskiej. W końcu nikt jeszcze nie zaczął pisać, że to Polacy byli oprawcami w tych obozach. Gdybyśmy jednak milczeli, moglibyśmy kiedyś stanąć wobec prób manipulacji faktami także z przeszłości tych miejsc. Jak słusznie powiedział Piotr Kadlcik, przewodniczący Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce, który wsparł inicjatywę polskiego rządu, „jest już najwyższy czas, by bardzo jasno odróżnić miasto Oświęcim, które było budowane przez mieszkańców – Polaków, Żydów, od obozu Auschwitz, który zafundowali nam Niemcy”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
W Polsce - komentarz Andrzej Grajewski