Odnaleźliśmy najcenniejszą relikwię chrześcijaństwa! – ogłosił niemiecki dziennikarz Paul Badde. I wiele wskazuje na to, że ma rację.
Ta relikwia to mały kawałek płótna o wymiarach 17 na 24 centymetry. Jeśli go dobrze oświetlić, wyłania się z niego... twarz długowłosego mężczyzny ze złamanym nosem i częściowo wyrwaną brodą. Mężczyzna ma otwarte, żywo patrzące oczy. Jednak to bardzo dziwny wizerunek. – Obraz łączy w sobie cechy fotografii, hologramu, malowidła i szkicu, lecz nie jest żadnym z nich. Cienie na portrecie są subtelniejsze, niż potrafiłby wyczarować sam Leonardo da Vinci – napisał Paul Badde.
I próbuje udowodnić, że ten wizerunek nie został wykonany ludzką ręką. Twierdzi, że to chusta, która leżała na twarzy złożonego do grobu Jezusa Chrystusa. Kiedy po raz pierwszy słyszy się o twierdzeniu niemieckiego dziennikarza, ma się ochotę machnąć ręką: pewnie znów jakaś kolejna bzdura w stylu „Strefy 11”: programu TVN o duchach, UFO i wszelkich niesamowitościach. Wystarczy jednak bliżej przyjrzeć się argumentom Paula Baddego, żeby zacząć je traktować poważnie.
Moment Zmartwychwstania
Badde twierdzi, że na tej chuście odbiła się twarz Jezusa w momencie zmartwychwstania. – Zmartwychwstanie jest faktem, nie jest to teologiczna metafora. Zmartwychwstanie jest rzeczywistością. I o tym mówi obraz z Manopello – powiedział tłumaczowi jego książki, Arturowi Kuciowi. Mężczyzna widoczny na chuście ma spuchnięty prawy policzek. Na jego czole i wargach widać zaróżowienia świeżo zasklepionych ran. – Jego złamany nos przypomina twarze ze zdjęć zakładników z jakiejś ciemnej piwnicy albo więźnia z Abu Ghraib – porównuje Paul Badde.
Mężczyzna na wizerunku ma też loki na skroniach i łagodne, miłosierne oczy. – Ma oczy baranka... I lwa... – powiedziała jedna z kobiet, którą Badde cytuje w swojej książce. Badde pisze, że w oczach Jezusa na obrazie nie ma rozpaczy ani gniewu. – Przypomina dziecko, które budzi się ze snu i widzi wschodzącą jutrzenkę. Usta są na wpół otwarte, widać końcówki zębów. Słychać niemal, jak z ust dobiega ciche „a” – napisał.
Tezę, że chusta jest częścią całunu Jezusa, jako pierwsza zaczęła głosić niemiecka zakonnica Blandina Schloemer. Przyłożyła ona do siebie kliszę z obrazem z Manopello i kopię Całunu Turyńskiego. I doszła do wniosku, że to twarz tego samego mężczyzny. Uderzyło ją podobieństwo rysów, te same proporcje i ten sam wąski nos. Różnica jest taka, że człowiek z Całunu Turyńskiego jest potwornie skatowany. Siostra Blandina zauważyła jednak, że twarz na chuście z Manopello ma zaróżowienia w tych samych miejscach, co... rany na Całunie Turyńskim.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przemysław Kucharczak