Wojskowe duszpasterstwo? Angielski Czerwony Krzyż? – zastanawiali się warszawiacy, oglądając kolorowe mundury i sztandary Armii Zbawienia, której orkiestra grała na ulicach stolicy. Warszawa jest pierwszym miastem w Polsce, w którym działa Armia Zbawienia.
To nie militarny klimat ani gustowne mundury przyciągnęły do Armii Zbawienia 24-letniego Łukasza Skurczyńskiego, studenta Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej. Z Armią zetknął się podczas pobytu we Francji.
– Podobało mi się, że jest to żywy Kościół, który łączy ewangelizację z bardzo konkretną pomocą. Po powrocie do Polski szukałem kontaktu z Armią, ale okazało się, że u nas jej nie ma. W marcu w Internecie znalazłem informację o grupie przygotowującej misję w Polsce – mówi Łukasz.
Po kilkumiesięcznym szkoleniu i pracy charytatywnej, we wrześniu tego roku Łukasz założył mundur Armii Zbawienia.
Trzy razy S
Armię Zbawienia powołał w 1878 r. wędrowny kaznodzieja metodystyczny William Booth, który porzucił karierę duchownego i zaczął głosić Ewangelię na ulicach Londynu. Uznał, że tylko w ten sposób można dotrzeć z Dobrą Nowiną do biednych, żebraków, przestępców... Dla nich też Booth założył Misję Chrześcijańską. Jednak dopiero, kiedy założyciel zmienił jej nazwę na Armia Zbawienia (salwacjoniści) i zorganizował ją na sposób paramilitarny, zainteresowanie nią wzrosło. Członkowie otrzymali żołnierskie stopnie, mundury i sztandary, a miejsca spotkań nazywali centrami, zamkami, cytadelami.
Booth był przekonany, że chrześcijanie są powołani do walki duchowej, a Bóg potrzebuje na ziemi swojej armii. Jednak jej zadaniem nie ma być walka z konkretnym wrogiem, ale pomoc potrzebującym. Hasło, jakie przyświecało działaniom Armii, to „3 razy S”: soap, soup, salvation (mydło, zupa, zbawienie). Kolejność słów nie była przypadkowa. Booth uważał bowiem, że człowiek może starać się o zbawienie duszy dopiero wtedy, kiedy nie będzie zaniedbany i głodny.
W 1912 r., kiedy założyciel umierał, misja była już w 58 krajach. Obecnie Armia Zbawienia jest wielomilionową organizacją działającą w 111 państwach. Od września tego roku jej żołnierze są też w Polsce.
Najpierw Warszawa
We Francji Armia Zbawienia jest drugą co do wielkości organizacją charytatywną. W Wielkiej Brytanii należą do niej sieci z używaną odzieżą i restauracje dla ubogich. W Stanach Zjednoczonych pomaga ofiarom ostatnich huraganów. Armia prowadzi jadłodajnie dla ubogich, noclegownie, szpitale, otwiera ośrodki dla uzależnionych i ośrodki rekreacyjne dla młodzieży lub osób starszych, sprząta przytułki i miejskie parki. Stara się pomagać sensownie – zgodnie z zasadą: „Wędka zamiast ryby”.
Andriej Iniutocichin i jego żona Olga, którzy pracowali wśród bezdomnych dzieci w Petersburgu, a teraz organizują misję w Polsce, chcą głównie ewangelizować. Rozeznają przy tym, komu w Polsce najbardziej potrzebna jest pomoc. Zaczną od warszawskiego Dworca Centralnego – w połowie listopada będą rozdawali ubogim napoje i kanapki.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Joanna Jureczko-Wilk