O najgorszych chwilach mieszkańców bombardowanego Charkowa, dramacie rozdzielonych rodzin i o tym, że wszyscy jesteśmy pomagającym Kościołem, mówi bp Paweł Gonczaruk, ordynariusz diecezji charkowsko-zaporoskiej.
Michał Bruszewski (KAI): Księże Biskupie, jaka jest obecnie sytuacja w obwodzie charkowskim? Z jednej strony odepchnięto Rosjan, ale z drugiej – wciąż są pod miastem. Używają artylerii.
Bp Paweł Gonczaruk: Rosjanie są dalej od granic miasta, ale to nie oznacza końca zagrożenia bo nadal wystrzeliwują pociski w miasto, nadal słyszymy jak nadlatują rakiety. Przypomnijmy, że ostatnio Rosjanie ostrzelali rakietami hipermarket i domy mieszkalne w Charkowie. Mieszkańcy na pewno nie czują się bezpiecznie.
Ksiądz Biskup jest blisko ludzi. Jakie są potrzeby, problemy, ludzi w bombardowanych dzielnicach Charkowa?
W zależności od tego kto i co stracił. Rodziny straciły dom, więc nie mają gdzie spać, żyć, funkcjonować. Jeśli nie ma pracy, nie mają pieniędzy, więc rodzina nie ma za co przeżyć. Rodziny się rozdzielają, bo część chce wyjechać z Charkowa, więc muszą się rozstać. Są to dramatyczne chwile i bardzo trudne położenie ludności cywilnej atakowanej przez Rosjan. To szerokie spektrum problemów, bo to bardzo brutalna inwazja.
Jakie były najtrudniejsze chwile w Charkowie?
Rosyjskie ostrzały. Bardzo intensywne. Gdy nie wiesz gdzie dokładnie spadnie pocisk. Kiedy ostrzał się zakończy też nie wiesz. W powietrzu czujesz zagrożenie, że jest niebezpiecznie. Puste ulice. Innym razem widzisz rozstanie rodzin. Szczególnie na dworcu. Widzisz wolontariuszy niosących niepełnosprawne osoby do pociągu, by mogły uciec od bombardowań, by ich ratować. Rozbite domy. Pokazują obraz tragedii całej rodziny. Spotyka się cały czas ludzką tragedię.
Przeczytaj też:
W zasadzie Ksiądz Biskup opiekuje się całą wschodnią Ukrainą. Jak pomagacie na dotkniętych wojną terenach?
My wszyscy jesteśmy Kościołem, pamiętajmy o tym. My wszyscy razem pomagamy. Mamy wspaniałe wsparcie od naszych Braci i Sióstr z Kościoła katolickiego zza granicy – szczególnie z Polski. Chciałbym z tego miejsca serdecznie podziękować wszystkim Polakom, którzy wspierają Ukrainę i Ukraińców. Pomagają uchodźcom wojennym albo wysyłają pomoc na Ukrainę. A także dziękuję polskim dziennikarzom, którzy naświetlają prawdziwy obraz sytuacji. Natomiast co do naszych działań to pomagamy tym, którzy potrzebują chleba, ubrania, lekarstw. Jesteśmy na miejscu, cały czas z nimi, nie zostawiamy ich, zwłaszcza nie zostawimy ich w tak trudnej sytuacji. Ja nie oddzielam hierarchii kościelnej od wiernych, duchownych od parafian. My wszyscy jesteśmy Kościołem – chciałbym to podkreślić.
Zwłaszcza, że Ksiądz Biskup jest z parafianami od początku rosyjskiej inwazji i to można powiedzieć, że na pierwszej linii front bo Charków był zaciekle atakowany przez Rosjan.
Najcięższe walki toczą się obecnie w Donbasie, gdzie Siewierodonieck jest całkowicie niszczony przez rosyjską artylerię. Porównuje się go do losu Mariupola.
Przeczytaj więcej: Biskup Charkowa: Po prostu jestem z ludźmi
Jak wygląda sytuacja ludności cywilnej w tej strefie walk?
Kto mógł wyjechał. Jeżeli ktoś zdążył z ewakuacją, był w miarę zdrowy, czy nawet miał krewnych na środkowej czy zachodniej Ukrainie – wyjechał. Ale co z chorymi osobami? Są przecież tam ludzie, którym zdrowie nie pozwoliło na wyjazd. Musieli tam niestety zostać. Rosjanie ostrzeliwują cały czas miejscowości w Donbasie. To bardzo niebezpieczne dla cywilów.