Ze sceny padają słowa: Błogosławmy Boga Wszechmogącego, błogosławmy Jezusa. Słucha ich stutysięczna publika. To zakończenie Mszy? Forum charyzmatycznego? Nie. Koncert U2, najlepszej kapeli rockowej świata.
Światła na scenę. Czterech spoconych facetów kończy dwugodzinny koncert. Publiczność szaleje. Trasa „Elevation Tour” jest wyczerpująca, a muzycy znani są z tego, że na scenie dają z siebie wszystko. Zespół kończy koncert rozszerzoną wersją piosenki „Walk On”. Bono – lider grupy i gitarzysta The Edge podchodzą do mikrofonów i zaczynają śpiewać razem. Powtarzają jedno krótkie znajome słowo: Halleluyah. Tłum chwyta melodię. Zaczyna śpiewać cały stadion.
Pamiętam ciarki, które przeszły mi po plecach, gdy wysłuchałem tych słów. Nic nowego – zawoła ktoś, kto śledzi teksty Bono od pierwszej płyty „Boy”. Już dwadzieścia lat temu tłumy śpiewały na koncertach słowa „How long to sing the song”. To był obowiązkowy punkt każdego koncertu. Czy miliony nucące ten refren wiedziały, że to urywek Psalmu 40? I że lider grupy śpiewał w zwrotce słowa: „Wydobył mnie z dołu zagłady i z kałuży błota, a stopy moje postawił na skale i umocnił moje kroki. I włożył w moje usta śpiew nowy, pieśń dla naszego Boga”?
U2 jest zespołem, który bez wątpienia znacząco zmienił nasze wyobrażenia o sposobie, w jaki w muzyce rockowej można mówić o Bogu. Mimo nieustannego eksperymentowania z przeróżnymi stylami i tradycjami muzycznymi, dublińczycy nie przestają odwoływać się do chrześcijaństwa. Cokolwiek myśleć o ich poglądach oraz ekscentrycznych zachowaniach, nie można odmówić im szczerości i bezpośredniości wypowiedzi. I choć język i porównania, jakich używa lider U2, dalekie są od gładkiej i hiperpoprawnej retoryki absolwentów Oxfordu czy Cam-bridge, często dotykają spraw najważniejszych.
Bono czeka na przyjście Jezusa
Wielu zdumiało się, gdy na płycie „October” usłyszeli po raz pierwszy tekst piosenki „Tomorrow”: „Otwórz się na Baranka Bożego, na miłość, którą daje. On powraca, wierzę w to. Jezus nadchodzi”. Powiedzmy sobie szczerze: takie słowa w ustach rockmanów to rzadkość. Gdyby jeszcze śpiewała je grupa z popularnego na Zachodzie rynku CCM (muzyki chrześcijan), ale zespół sprzedający miliony płyt, występujący jako gwiazda na okładkach największych światowych gazet? O co chodzi? O tęsknotę za Bogiem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz, Michał Nolywajka