Czy Prezydent RP naprawdę ma problem z alkoholem, a jeden z teletubisiów jest gejem? To bez znaczenia. Ważne, że takie informacje trzymają ludzi przy telewizorach i skłaniają do kupowania gazet.
Moi studenci rzeczywistość przedstawianą w polskich mediach określają krótko jako „ściema” – mówi prof. Jerzy Olędzki z Instytutu Dziennikarstwa na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. I dodaje, że w ich opinii prawda jest kosztowna, nudna, a jej interesujące przedstawianie wymaga dużo pracy, więc lepiej ją upiększyć. Lub przynajmniej uatrakcyjnić.
Jak to zrobić?
Jest nudny weekend. Właściwie nic się nie dzieje. I nagle jeden z polityków w swoim blogu zadaje, będące w istocie insynuacją, pytanie, czy prezydent Polski ma problemy z alkoholem. Wkrótce informację o tym wpisie w tonie sensacji podaje prezenter informacyjnej telewizji TVN24. Po kilku godzinach temat żyje już własnym życiem we wszystkich mediach. Kancelaria prezydenta grozi posłowi Palikotowi procesem. A Bogdan Rymanowski, dziennikarz, który temat „wywołał”, nawet po kilkunastu dniach tłumaczy swoim kolegom, że to była ważna polityczna informacja i że jego obowiązkiem było jej nagłośnienie.
„Trzecie miejsce w plebiscycie »The Washington Post« na Idiotę Roku zajęła była rzeczniczka praw dziecka, Ewa Sowińska (LPR), za pomysł, by zbadać orientację seksualną teletubisia Tinky Winky” – z dumą poinformował na początku tego roku tygodnik „Wprost”. Problem w tym, że z jej „pomysłem” było mocno inaczej. Ewa Sowińska wyjaśniała w czerwcu zeszłego roku: „Moja deklaracja zainteresowania się tematem i obejrzenia bajki przez psychologów z Biura Rzecznika Praw Dziecka była tylko odpowiedzią na sugestie dziennikarza z opiniotwórczego czasopisma”. Grzegorz Kosiorowski z portalu G-punkt.pl, analizując całą sprawę, podsumowuje: „Dziennikarze »Wprost« nieładnie majstrowali przy ostatecznej wersji wywiadu”. Ale informację o tym, że polska Rzecznik Praw Dziecka chce badać orientację seksualną jednego z teletubisiów, rycząc ze śmiechu, czytali nawet Chińczycy.
Również w pierwszych dniach tego roku media obiegła informacja, że były sekretarz generalny Episkopatu Polski bp Tadeusz Pieronek „odesłał” posłankę LiD Joannę Senyszyn do dojenia krów. Źródłem tej „wiadomości” był tytuł nadany przez „Dziennik” krótkiej rozmowie z biskupem: „Biskup Pieronek: Senyszyn do krów!”. Tytuł fałszujący treść rozmowy wydrukowanej pod nim. W rzeczywistości bp Pieronek, na pytanie „Dziennika”: „Lewica ustami posłanki Joanny Senyszyn alarmuje, że Kościół chce przy okazji budowy Świątyni Opatrzności Bożej »wydoić« państwo”, odpowiedział ironicznie: „Nie wiedziałem, że pani Senyszyn zna się na krowach. Ale cóż, skoro tak, to niech się nimi zajmie”. Po publikacji „Dziennika” media pełne były zbulwersowanych działaczy lewicy, żądających od biskupa przeprosin.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Artur Stopka