W małym palcu ma szczegóły biograficzne liderów światowego biznesu, od Billa Gatesa po Greenspana. Teraz inni uczą się jej życiorysu. Teresa Mokrysz osiągnęła sukces – stworzyła polską firmę Mokate, której produkty stają się marką na miarę Tchibo czy Liptona.
Zawsze się wyróżnia. Wśród kilkunastu osób wzrok przyciąga właśnie ona. Dlatego jej twarz wykreowano jako wizerunek firmy Mokate. Choć doradcom przekonanie jej przyszło z trudem, bo nie przepada za afiszowaniem się. Najbardziej przedsiębiorcza kobieta świata 2000 roku, opracowująca skomplikowane strategie menedżerka, zmuszona walczyć z twardą konkurencją na rynku Europy Środkowo-Wschodniej.
A na francuskich dziennikarzach z „Le Figaro” największe wrażenie wywarł jej „charme”, czyli po prostu niezwykły urok osobisty. Przy pożegnaniu spontanicznie nazwali ją „madame Mokate”. Bo rzeczywiście Mokrysz jest „panią Mokate” swojego „imperium filiżanki”. Wszystko, co się tu produkuje – cappuccino, kawę, czekoladę, herbatę – podaje się przecież w filiżance. Delikatna filiżanka, drugi symbol Mokate, świetnie pasuje do właścicielki. Mokrysz jest delikatną, szczuplutką blondynką, tak jakby żyła tylko kawą i herbatą. To nie przeszkadza „specjalistce od gorących napojów” mieć twardej ręki. Tyle że w podwójnych białych rękawiczkach. – One mają osłabić żelazny uścisk – żartują koledzy.
Krąży powiedzenie, że od pewnego pułapu majątek nie ma płci. A jednak Marek Tarnowski, prezes zarządu, mówiąc o szefowej, odwołuje się do męskich porównań. Nazywa ją Emilem Wedlem w spódnicy. – Kobieta zawsze zostanie kobietą, nie chcemy mieć męskich cech. Każda z nas potrzebuje oparcia na męskim ramieniu – mówi Mokrysz. – Tylko czasy się zmieniły. Przedtem świat kobiet zamykał się w obrębie domu, dzieci, kościoła. Mężczyzna zabezpieczał rodzinie środki do życia. Dziś przejmujemy role zarezerwowane dla mężczyzn. I dla niektórych to nowość.
Zegar w lustrze
Mokrysz urodziła się w Istebnej. Jej firma powstała w Ustroniu. A to wszystko Śląsk Cieszyński – teren, na którym katolicy mieszkają obok luteranów. Na wieżach kościołów ewangelickich widać zegary. Coraz częściej pojawiają się one też na świątyniach katolickich. Przypominają, że nie można tracić ani sekundy. I wydaje się, że tutejsi mieszkańcy cenią czas. – To nie przypadek, że w 8-tysięcznym Ustroniu mieszkają cztery rodziny, które znalazły się w setce najbogatszych Polaków – uważa Tarnowski. – Żyjąc w tej mieszance kulturowej, ludzie twardo stąpają po ziemi.
Podczas spotkania z założycielką Mokate widzę, jak Teresa Mokrysz kontroluje czas. Rozmawiamy, ale stale patrzy do lustra za moimi plecami, w którym, jak orientuję się dopiero po dobrej chwili, odbija się... zegar. Wstaje o piątej trzydzieści. O siódmej jest już w oddziale w Żorach. – Zaczynam od przejścia przez hale produkcyjne, magazyny, kolejno są degustacje wyrobów, spotkania z szefami działów lub klientami – streszcza początek dnia. Koło południa jedzie do Ustronia. Zasiada w radzie nadzorczej każdej z ośmiu firm należących do koncernu. – Czasem wracam do domu dopiero o 20.00 albo 21.00 – zwierza się Mokrysz. – I wtedy jem obiad. Dziennikarze są ważni, ale ważniejsi pracownicy. – To fenomen, że w firmie, która jest koncernem zatrudniającym 1000 osób, udało się podtrzymać rodzinną atmosferę – podkreśla dr Jerzy Chrystowski, doradca zarządu, współpracownik Mokrysz od początku istnienia Mokate. Założycielka wie, co u nich słychać, jak się czuje teściowa i gdzie dziecko chodzi do szkoły. Zapraszają ją na śluby i chrzciny. Składa swoim podwładnym gratulacje, a oni przynoszą jej kołacze weselne.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych