Nie wierzę w tolerancję

O głupstwie tolerancji, stresującej szkole i polskim inteligencie z ministrem edukacji narodowej Ryszardem Legutką rozmawia Jacek Dziedzina.

Jacek Dziedzina: Ma Pan tu komfortowe warunki pracy: nikt na zewnątrz nie wygraża Panu pięścią, nikt nie pali kukły z Pańską podobizną… Roman Giertych nie miał tak łatwo.
Ryszard Legutko: – Pan minister Giertych, mimo wielu zalet, był jednak osobą antagonizującą środowisko. Z drugiej strony, wśród młodzieży miały miejsce reakcje stadne, czemu starsi kibicowali. Sprawiało to wrażenie, że toczy się tu jakaś wojna światła z ciemnością, dobra ze złem. Wspominam to z przykrością, oglądałem z niesmakiem te sceny w telewizji. Sposób bycia mojego poprzednika był taki, że robił ciągle konferencje prasowe. Ja nie mam podobnego temperamentu. Roman Giertych był przede wszystkim politykiem, ja przede wszystkim politykiem nie jestem.

Nazwał Pan ostatnio Romana Giertycha „czarnym charakterem”. Aż tak bardzo nabroił?
– Ja tak powiedziałem?

Tak, w jednym z wywiadów, cytuję: „nie mam talentów, by stać się takim szwarccharakterem, jakim był Roman Giertych”.
– To nie była moja ocena. Wielu ludzi go tak odbierało i stąd też takie zachowanie młodzieży wobec byłego ministra. Ale niektóre hasła wykrzykiwane pod ministerstwem przez młodzież były skandaliczne, a jeszcze bardziej skandaliczna była aprobata tego przez dorosłych.

Nie lubi Pan słowa „tolerancja”. To może jednak blisko Panu do ministra Giertycha, który ogłosił program „Zero tolerancji”?
– „Zero tolerancji” to jest hasło, które pojawiło się wiele lat temu w USA, w Nowym Jorku. W wyniku zdecydowanych działań szefa policji i burmistrza Nowego Jorku metropolia ta stała się bezpiecznym miastem. Potem pojawiało się to też w innych krajach, także w szkołach. To jest formuła zdecydowania w działaniu. Dlatego ja nie jestem przeciwnikiem tego hasła. Natomiast niechęć do kategorii tolerancji ma zupełnie inne tło.

Pisze Pan, że tolerancja jest pustym słowem, które spłyca rzeczywistość.
– Uważam, że to słowo jest pozbawione znaczenia, podobnie jak słowo nietolerancja. To może znaczyć wszystko: np. nietolerancyjny jestem ja i nietolerancyjny jest Hitler. Albo: nietolerancja to narzucanie rygorów w szkołach, a jednocześnie obóz w Auschwitz. Jeśli słowo nietolerancja jest tak pojemne, to znaczy, że jest zupełnie absurdalne. Jest wygodną inwektywą pod adresem myślącego inaczej, podobnie jak wygodną pochwałą jest słowo „tolerancja”.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina