Marzyło się nam zwycięstwo w wielkim finale. Tymczasem nie udało się wygrać nawet meczu o brąz. Polscy siatkarze zajęli czwarte miejsce w rozgrywanym w Katowicach finałowym turnieju Ligi Światowej.
Szkoda, historyczny sukces był w naszym zasięgu – mówił po zakończeniu turnieju trener naszych siatkarzy, Argentyńczyk Raúl Lozano.
Polacy w tegorocznej Lidze Światowej grali znakomicie. W eliminacjach wygrali wszystkie mecze, finały również rozpoczęli od dwóch zwycięstw. Niestety, potem przegrali dwa decydujące o medalach spotkania: półfinał z Brazylią 1:3 i mecz o brąz z USA, również 1:3.
Psychika mistrzów
– Chyba przerosła nas presja wyniku – zastanawiał się po turnieju Sebastian Świderski. – Wiedzieliśmy, o co gramy, i może to nas przytłoczyło – dodał Piotr Gacek.
Rzeczywiście, wydaje się, że najsłabszą stroną naszych siatkarzy jest odporność psychiczna. Kiedy mecz nie toczy się o dużą stawkę, grają znakomicie. W eliminacjach wygrywali wszystko, ale udział w finale mieli i tak zapewniony jako gospodarze. W pierwszym meczu finałowym, z niżej notowaną Francją, z trudem wymęczyli zwycięstwo 3:2. Ponieważ Francuzów pokonali również Amerykanie, było już wiadomo, że zarówno Polska, jak i USA awansują do półfinałów. Bez obciążenia psychicznego nasi wygrali pewnie z Amerykanami 3:0. Potem w meczu decydującym o brązie pomiędzy tymi samymi drużynami role się odwróciły.
Jutro będzie lepiej?
Trzeba jednak podkreślić, że tegoroczne rozgrywki Ligi Światowej były dla Polski najbardziej udane ze wszystkich dotychczasowych. W tym roku przed nimi jeszcze finały Mistrzostw Europy. Tam nie będzie drużyn, które pokonały nas w Katowicach. Może więc już wkrótce sięgniemy po medal, który teraz nam się wymknął...
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Leszek Śliwa