Do kupienia jest kościół w wielkopolskim Połajewie. Świątyni chce się pozbyć… jej prywatny właściciel.
Żółto-czarny transparent, zawieszony na ceglanym frontonie neogotyckiego kościoła. Na nim, wielkimi literami, napis: „Sprzedam”. Pod spodem numer telefonu. Dzwonię i pytam o cenę. – 175 tysięcy – informuje w słuchawce męski głos. Więcej z dziennikarzem rozmawiać nie chce. – Od trzech lat nie mogą sprzedać – denerwuje się Stanisław Pochyluk, wójt Połajewa. – A tym plakatem tylko wstyd nam przynoszą.
Połajewo – duża wieś w północnej Wielkopolsce, przy drodze z Czarnkowa do Poznania. Dwa i pół tysiąca mieszkańców, ciągnący się wzdłuż ulicy rynek z niskimi zabudowaniami, urząd gminy, szkoła, biblioteka, ponad dwadzieścia sklepów i dwa kościoły. Pierwszy – późnobarokowy, o szarej elewacji, nosi wezwanie świętego Michała Archanioła i jest najcenniejszym zabytkiem Połajewa. Od początku służył katolikom. Drugi – neogotycki z czerwonej cegły – postawili w połowie XIX w. ewangelicy. Byli Niemcami i po wojnie musieli uciekać z Połajewa. Kiedy ewangelików już nie było, opuszczony zbór przejęło państwo.
Sprzedaliśmy w dobrej wierze
Ludowa władza ani za Niemcami, ani za religią nie przepadała, więc bezpańską świątynię oddała w dzierżawę gminnym spółdzielniom. Przez kilkadziesiąt lat w dawnym kościele znajdował się magazyn zboża, nawozów sztucznych, a ostatnio punkt wymiany butli gazowych. – Ludzie z czasem przyzwyczaili się do tego. Praktycznie każdy z mieszkańców coś tam kupował – opowiada wójt Pochyluk. W połowie lat 90. o dawny zbór upomniała się parafia ewangelicka z Poznania. – Mieliśmy nadzieję, że przejmą kościół i pozbędziemy się problemu – mówi wójt. Protestanci świątynią nie byli jednak zainteresowani.
– W Połajewie ani okolicy nie ma ani jednego ewangelika. Nie stać nas więc na utrzymywanie pustego kościoła – tłumaczy pastor Tadeusz Raszyk z parafii ewangelickiej w Poznaniu. Niechciany zbór stał się problemem dla gminy. – Też nie mieliśmy pieniędzy na jego remont – przyznaje Pochyluk. Gdy sześć lat temu do urzędu gminy przyjechało trzech biznesmenów z Poznania z zamiarem kupna świątyni, władze Połajewa nie wahały się ani chwili. – Sprzedaliśmy w dobrej wierze – zapewnia wójt. Prywatni właściciele obiecali otworzyć w dawnym zborze restaurację i hotel, a potem galerię. Nie zrobili nic. Od trzech lat nadaremnie próbują sprzedać kościół.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Stanisław Zasada, współpracownik GN z Wielkopolski