Czy Polska odwoła się od wyroku Trybunału w Strasburgu w sprawie Alicji Tysiąc? Czasu na podjęcie decyzji coraz mniej, a stanowisko rządu pozostaje niejasne.
Wszystkie ludzkie istoty rodzą się wolne i równe w godności i prawach. Dzisiaj Trybunał zdecydował, że istota ludzka urodziła się ze względu na naruszenie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Zgodnie z tym rozumowaniem, jest w Polsce dziecko, które obecnie ma sześć lat, którego prawo do urodzenia jest w sprzeczności z Konwencją. Nigdy nie sądziłem, że Konwencja mogłaby zajść tak daleko i uważam, że to przerażające” – napisał sędzia Francisco Havier Borrego w zdaniu odrębnym do wyroku Trybunału, przyznającego odszkodowanie od państwa dla Alicji Tysiąc. Ten cytat między innymi umacnia w przekonaniu, że sprawa nie jest jeszcze skończona. Wkrótce upływa termin złożenia odwołania od wyroku. Rząd w dniu, kiedy oddajemy numer do druku, nie podjął jeszcze decyzji, jaka będzie jego reakcja na wyrok.
Co powie premier?
Marek Jurek, jeszcze jako Marszałek Sejmu, wysłał list do premiera, w którym wzywa do złożenia w ciągu 3 miesięcy (wymagany termin odwołania) wniosku o rozpatrzenie sprawy przez drugą instancję Trybunału, czyli Wielką Izbę Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. – Ten wyrok to podważenie polskiego kodeksu etyki lekarskiej. Rząd powinien bronić polskiego prawa, nie można więc zaakceptować tego wyroku. Odwołanie powinno być solidnie przygotowane – mówi dla „Gościa”.
W biurze prasowym premiera niewiele można dowiedzieć się o szczegółach planów rządu w tej sprawie. Kiedy zostaną podjęte jakieś kroki? – Już zostały podjęte – rzecznik prasowy Jan Dziedziczak nie podaje konkretów. – Obecnie pracuje zespół złożony z ekspertów z odpowiednich ministerstw. Mamy jeszcze miesiąc na podjęcie decyzji – mówi. Może chociaż dowiemy się, na czym rząd zamierza oprzeć linię obrony? – Chodzi o skuteczność – odpowiada rzecznik. – Zespół bada wszystkie aspekty prawne – dodaje. A jakie wątki przewijają się najczęściej? – Trwają prace merytoryczne – odpowiada i wiadomo już, że na razie niewiele więcej się dowiemy.
Równi i równiejsi
Nie wiadomo do końca, jaką linię miałyby przyjąć polskie władze. – Wyrok odnosi się nie tyle do tego, że nie wykonano zabiegu, co do tego, że w naszym kraju nie ma systemu odwołania się od decyzji lekarza. Ale, moim zdaniem, to nie jest prawda, bo pani Tysiąc mogła się odwołać. Tymczasem, zdaniem Trybunału, nie zostało to jej umożliwione – mówi prof. Bogdan Chazan, dawniej krajowy konsultant w dziedzinie ginekologii i położnictwa. Z kolei prof. Jerzy Szaflik, autor ekspertyzy stwierdzającej, że nie było medycznych wskazań do wykonania zabiegu, nie wie, czy są jakieś prawne podstawy do odwołania się polskiego rządu. – Z tego, co widziałem na tym procesie, to sędziów nie interesowały sprawy merytoryczne, ale kwestie formalno-prawne – mówi. – Ja przygotowałem ekspertyzę na podstawie publikacji z ostatnich 5 lat. Poświęciłem na to wiele czasu i stwierdziłem, że nie ma najmniejszych podstaw, żeby ta pacjentka mogła otrzymać zgodę na aborcję, zatem jej życzenie było zupełnie nieuzasadnione. Chcę jednocześnie podkreślić, że nie ma to żadnego związku z moimi osobistymi przekonaniami, z wiarą itd. To jest obiektywna opinia medyczna – dodaje.
Uczestnicy procesu w Strasburgu potwierdzają, że obrona strony polskiej miała trudności z przebiciem się ze swoimi argumentami. – Pan profesor Szaflik wygłosił w końcu swoją kwestię, ale odbyło się to bez zachęty sędziów Trybunału – mówi prof. Chazan. – Polskie prawo precyzuje wyjątkowe sytuacje, kiedy lekarz może dokonać aborcji, ale nie mówi, że kobieta ma prawo zażądać od lekarza jej wykonania – dodaje. – Według mojej wiedzy, przypadku pani Tysiąc nie można zaliczyć do tych wyjątkowych sytuacji, bo ciąża ani poród nie powodują pogorszenia wzroku – kończy Chazan. Rząd ma jeszcze czas na podjęcie odpowiednich kroków. Gdyby zrezygnował z odwołania, byłoby to całkowicie niezrozumiałe. Nie wszystkie procedury prawne zostały wykorzystane. Nie może być tak, że polskie władze nie zareagują na wyrok, który de facto bardziej przypomina łamanie Konwencji Praw Człowieka niż jej przestrzeganie.
Sprawa Alicji Tysiąc
Alicja Tysiąc cierpi na chorobę wzroku, tzw. krótkowzroczność zwyradniającą. W 2000 roku, kiedy zaszła w ciążę (miała już dwójkę dzieci), lekarze nie zgodzili się wydać jej zaświadczenia zezwalającego na aborcję, bo nie było związku między ciążą i stanem jej zdrowia. Kobieta urodziła trzecie dziecko w listopadzie 2000 roku przez cesarskie cięcie, po czym złożyła doniesienie do prokuratury na decyzję o odmowie usunięcia ciąży. Prokuratura umorzyła postępowanie, gdyż uznała, że nie ma bezpośredniego związku między decyzją ginekologa a pogorszeniem wzroku kobiety. Alicja Tysiąc zaskarżyła Polskę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Proces wygrała. 20 marca 2007 trybunał nakazał państwu polskiemu wypłacenie Alicji Tysiąc 25 tys. euro oraz 14 tys. euro zwrotu kosztów postępowania. Trybunał przyznał odszkodowanie jako zadośćuczynienie za naruszenie przez Polskę Art. 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (prawo do poszanowania życia prywatnego).
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina