– W świetle dokumentów Aleksandra Iwanowska jest wyłączną spadkobierczynią i ma prawo do spuścizny księdza Jana. Pozostaje problem zgody Księdza na wykonywanie jego utworów. Nie wiadomo, czy jest ona nadal ważna.
Niektórzy prawnicy twierdzą, że wygasła z chwilą jego śmierci. Nie jest to takie jednoznaczne. Sąd musiałby zbadać, czy wywołuje ona skutki w rozumieniu prawa autorskiego i czy była umową darowizny praw autorskich. Zespół „Ychtis” może wystąpić do sądu z powództwem o ustalenie treści i zakresu tej umowy. Taki proces może jednak ciągnąć się latami. Sprawę komplikuje fakt, że zgoda była udzielona Barbarze Pelce, a nie Stowarzyszeniu „Ychtis”.
Błędem Barbary Pelki było wystąpienie z wnioskiem o zbadanie przez sąd jej prawa do spadku po zmarłym. Być może prawnik pani Pelki chciał dobrze, ale to działanie wzbudziło podejrzenia, że opiekunka zespołu chce dostać część spadku. Nie byłoby całego zamieszania, gdyby sprawa została załatwiona notarialnie za życia Księdza.
Mogłaby to być np. darowizna praw do wykonywania utworów, ale nie do ich edycji. Teraz, jeśli „Ychtis” ma rachunki przelewów do ZAIKS-u z okresu po śmierci księdza Twardowskiego, powinien poinformować o tym panią Iwanowską. Spadkobierczyni nie zabroniła w końcu wykonywania utworów, jedynie wezwała do uiszczania honorariów autorskich. Sądzę, że strony mogłyby spokojnie pójść na ugodę
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jarosław Trześniewski-Kwiecień, prawnik