Mit założycielski

Pół wieku temu przywódcy europejscy martwili się, jak uchronić swe narody od kolejnej wojny. Nie podejrzewali nawet, że ich strach przyniesie tak wiele korzyści zwykłym ludziom.

Od strachu do pojednania
U podstaw Unii Europejskiej legł strach. Strach przed kolejną wojną, która – o tym nie wątpiono – byłaby jeszcze straszliwsza od dopiero co zakończonej. Pół wieku temu narody Europy Zachodniej uczyły się na nowo żyć w pokoju i żyć obok siebie. Odbudowywano dom po domu, odtwarzano mosty, drogi, autostrady, wznoszono nowe fabryki w miejsce zbombardowanych. Tym razem jednak Anglicy, Francuzi, Belgowie, Holendrzy, Luksemburczycy zaledwie po kilku latach od zakończenia wojny chcą widzieć w tych, którzy ją przegrali – Niemcach i Włochach – raczej znowu przyjaciół niż niedawnych wrogów.

Nie trzeba już chyba przypominać, że motywacja polityków takich jak Robert Schuman, minister spraw zagranicznych Francji, Konrad Adenauer, kanclerz RFN, czy Alcide de Gasperi, premier Włoch – nazwanych później ojcami założycielami Unii Europejskiej – była jednoznacznie chrześcijańska. Niektórzy z nich mogą niebawem zostać wyniesieni na ołtarze!

Zamiast rozpamiętywać rany przeszłości ówcześni europejscy mężowie stanu skupiają się na budowaniu przyszłości. Pierwszy impuls daje wizjonerskie wystąpienie Winstona Churchilla. 19 września 1946 roku w Zurychu wzywa on do budowania Stanów Zjednoczonych Europy. „Dlaczego nie ma być grupy europejskiej, która rozerwanym od siebie narodom tego potężnego kontynentu da poczucie rozszerzonego patriotyzmu i wspólnego obywatelstwa?” – pyta retorycznie Churchill (wtedy już były premier Wielkiej Brytanii). I odpowiada: „Jeśli Europa ma być wybawiona od bezgranicznej nędzy, a w istocie od zagłady, to musi przyjść akt wiary i istnienie europejskiej rodziny, ten akt zapomnienia wbrew wszelkim zbrodniom i szaleństwom przeszłości”.

Niestety, pozbawiona męża stanu formatu Churchilla Wielka Brytania będzie w następnych latach zaledwie obserwatorem i krytykiem nowej europejskiej wspólnoty. Także utworzona wtedy Rada Europy (miała stać się w przyszłości rządem europejskim) okazała się instytucją marginalną.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Sebastian Musioł