30 uczestników programu „Polacy” to reprezentacja 30 milionów dorosłych mieszkańców naszego kraju. – Chcemy udzielić głosu tym, którzy dotychczas milczeli – mówi prowadzący program Maciej Pawlicki.
Na makijaż i fryzjera dla całej trzydziestki potrzebne są prawie dwie godziny. W tym czasie odbywa się jeszcze spotkanie z reżyserem. Jedni są już gotowi, aby wejść do studia, inni przygotują się po spotkaniu. Ale wszyscy zdążą przed nagraniem.– Proszę schodzić na dół na podpięcie mikroportów! – pada komenda reżysera.
Są bardzo zdyscyplinowani. Wiedzą już, w których momentach mają być cicho, kiedy bić brawo i że trzeba wstać, gdy chce się coś powiedzieć. Nie peszy ich kamera, w studiu telewizyjnym czują się jak w domu. Większość z nich wprost uwielbia dyskutować. Być może właśnie dlatego zgłosili się na casting do programu „Polacy”, w którym trzydziestu reprezentantów naszego społeczeństwa wypowiada się na różne, nierzadko kontrowersyjne, tematy. – Żona mnie namówiła, twierdząc, że zawsze mam tyle do powiedzenia – śmieje się Janusz Kołodyński, rolnik ze wsi Plemięta koło Grudziądza. – Faktycznie, kiedy tylko jest jakaś impreza rodzinna i siedzimy przy stole, muszę zabrać głos. Przyszedłem tu po to, żeby powiedzieć ludziom o problemach wsi. Bo w mediach mało się o tym mówi, a to, co się mówi, nie jest do końca prawdą.
Tu mówi publiczność
– Chcemy udzielić głosu tym, którzy dotychczas milczeli – mówi Maciej Pawlicki, prowadzący, współautor scenariusza i producent programu „Polacy”. – W większości programów publicystycznych naszą rzeczywistość komentują w kółko te same osoby. Ich sądy niekoniecznie są wyrazem opinii społeczeństwa. My postanowiliśmy oddać głos zwykłym ludziom. U nas wypowiedzieć się może zarówno prawnik, jak i fryzjer.
„Polacy” powstali na licencji holenderskiego programu „People’s Parliament”. Pomysł Holendrów został tu jednak potraktowany dość swobodnie – podobieństwo polega głównie na tym, że mówi publiczność. W polskiej wersji 30 uczestników ma reprezentować 30 milionów dorosłych Polaków. Ten obraz Polski jest oczywiście przybliżony, bo zbyt mało osób zgłosiło się na przykład ze wsi i w podeszłym wieku. Ale i tak sporo można się z programu dowiedzieć na temat przekroju naszego społeczeństwa.
– Zaczęliśmy od tego, że zleciliśmy specjalistycznej firmie przygotowanie socjologicznego portretu Polaków – opowiada Maciej Pawlicki. – Braliśmy pod uwagę różne kryteria: płeć, wiek, miejsce zamieszkania, status majątkowy, wykształcenie, przekonania w kilku kwestiach różnicujących społeczeństwo. Potem odbyły się castingi – najpierw w ośrodkach lokalnych, a następnie w Warszawie. Ostatnim decydującym kryterium było to, jak dana osoba radzi sobie przed kamerą.
– Dostałam się do programu trochę przez przypadek – uśmiecha się Julia Radomińska, studentka stosunków międzynarodowych i komunikacji masowej z Łodzi. – Mój tata lubi wypowiadać się na różne tematy i to on chciał wziąć udział w castingu. Prosił, żebym go tam zawiozła. Kiedy przyjechałam po niego, casting właśnie się kończył i tata zaproponował, żebym też weszła. Nie byłam ani umalowana, ani odpowiednio ubrana, ale posłuchałam go. Dwa dni później okazało się, że ja się zakwalifikowałam, a tata nie. Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego się dostałam. Może dlatego, że jestem żywiołowa, dużo czasu spędzam za granicą, a mimo to chcę zostać w tym kraju? – zastanawia się Julia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski